Ostry, prosty i solidny «**마녀**» («**The Witch 1: The Subversion**») to koreański film z 2018 roku, który trzyma się tego, co koreańskie opowiadanie robi najlepiej - buduje najpierw wokół człowieka,…
Ostry, prosty i solidny «**마녀**» («**The Witch 1: The Subversion**») to koreański film z 2018 roku, który trzyma się tego, co koreańskie opowiadanie robi najlepiej - buduje najpierw wokół człowieka, a potem pozwala fabule podążać. To znana formuła, ale gdy jest wykonana dobrze, działa. I w tym przypadku na pewno zadziałało. Początek był mroczny i brutalny. Nieudany tajny eksperyment rządowy. Standardowe sci-fi ustawienie. Ale zamiast pozostawania na tej ścieżce, film szybko zmienia biegi i skupia się na życiu głównej postaci. To właśnie tutaj tkwi różnica. Wiele zachodnich produkcji skupiłoby się na rządzie lub nauce. Tutaj jest to osobiste - i to właśnie uderza mocniej. Akcja nie jest głośna ani efektowna. Jest odpowiednio napięta. Wpisuje się w fabułę i nie próbuje jej przyćmić. Kiedy zaczynają się walki, wydają się realistyczne. Nawet z nadprzyrodzonymi mocami w grze, nie przesadzili. Brak zbędnych akrobacji, brak przesadnego aktorstwa. Wystarczająco, aby miało sens dla fabuły i postaci. Jedno, co bardzo doceniłem: walki nie zamieniły się w pełnoprawne rozmowy. To nawyk, w który wpada wiele azjatyckich produkcji - zbyt wiele gadania w trakcie bitwy. Ten film trzymał się tego. Minimalny dialog podczas walki, ale każde słowo wciąż miało znaczenie. Szanował czas widza. Projekt sceny, rekwizyty, lokalizacje - wszystko solidne. Nic nie było na wyrost ani niedopracowane. Widać, że zwrócili uwagę na szczegóły i nie oszczędzili na tym. A fabuła? To nie tylko o mocach czy spiskach. Chodzi o kontrolę. O to, co się dzieje, gdy ktoś zostaje pozbawiony swoich wyborów i staje się czymś dla czyjegoś korzyści. I jak ta osoba decyduje się odzyskać tę moc. To czyste, jasne i nie miało zbędnych dodatków. Po prostu dobry, dobrze zrobiony film, który pozostał wierny swojemu kierunkowi. Łatwa dziesiątka dla mnie.