Brak znajomości może spowodować wiele niepotrzebnych problemów, zwłaszcza gdy chodzi o jednostki, o których wiemy niewiele lub nic. Brak zrozumienia może z kolei prowadzić do problemów, które po…
Brak znajomości może spowodować wiele niepotrzebnych problemów, zwłaszcza gdy chodzi o jednostki, o których wiemy niewiele lub nic. Brak zrozumienia może z kolei prowadzić do problemów, które po prostu nie są uzasadnione i, co ważniejsze, można je łatwo rozwiązać, po prostu znajdując wspólny język. Tak jest w przypadku tego, co jest uważane za ostatni film legendarnego reżysera Kena Loacha, który opowiada historię grupy syryjskich uchodźców, którzy przeprowadzają się i osiedlają się w gospodarczo zrujnowanym byłym miasteczku górniczym na północy Anglii. Lokalni mieszkańcy, którzy sami borykają się z trudnościami, nie są zbyt przychylni nowym mieszkańcom, którzy w zasadzie stracili wszystko i szukają tylko miejsca do nowego startu. Pod wieloma względami obie strony mają wiele wspólnego, ale ich nieznajomość wzajemna staje na przeszkodzie, prowadząc do tarcia między nimi, zwłaszcza ze strony stałych mieszkańców miasta, którzy czują, że są zepchnięci na margines i pozostawieni za sobą. Ale nadzieja nie jest stracona, dzięki wysiłkom właściciela (Dave Turner) głównego miejsca spotkań społeczności, zaniedbanej knajpy o nazwie The Old Oak. Zaprzyjaźnia się z jednym z nowych przybyszów, młodą kobietą i aspirującą fotografką (Ebla Mari), która udaje jej się zyskać przychylność gospodarza i wielu innych mieszkańców. Ich relacja nie jest bez wyzwań, ale solidarność, która z nich wynika, pomaga zbliżyć ludzi, którzy mogliby tego nie zrobić inaczej. Styl filmowania i tematy narracyjne w tym filmie to klasyczny Loach, przypominający wiele dzieł tego płodnego reżysera, który tworzył przez niemal 60 lat, i w wielu aspektach wydaje się idealnym pożegnaniem dla tego inspirującego artysty. Niektóre elementy fabuły są, trzeba przyznać, dość przewidywalne, a zakończenie wydaje się nieco zbyt skrócone i nagłe, z kilkoma wątkami fabularnymi, które nie są w pełni rozwiązane. Niemniej jednak reżyser stworzył tu rodzaj pożegnalnego oświadczenia, jakie tworzył w swoich innych znaczących dziełach o niedolnych, konieczności pomocy im i potrzebie kultywowania wewnętrznego poczucia sprawiedliwości w życiach nas wszystkich. A jaki inny sposób jest dla takiego talentu jak Loach, aby pożegnać się na do widzenia.