Beetlejuice wraca! Po niespodziewanej tragedii rodzinnej trzy pokolenia rodziny Deetzów powracają do domu w Winter River. Życie Lydii, ciągle nawiedzanej przez Beetlejuice'a, zostaje wywrócone do góry nogami, gdy jej buntownicza córka Astrid odkrywa tajemniczy model miasta na strychu i przypadkowo otwiera portal do życia pozagrobowego. Z problemami w obu światach jest tylko kwestią czasu, zanim ktoś trzy razy wymówi imię Beetlejuice i złośliwy duch wróci, aby rozpętać swój własny chaos.
Beetlejuice Beetlejuice uchwytuje magię oryginału, ale potyka się na swoich narracyjnych ambicjach. Tim Burtonowi udaje się zachować wizualny urok i specyficzną atmosferę, która zachwyciła tak wielu…
Beetlejuice Beetlejuice uchwytuje magię oryginału, ale potyka się na swoich narracyjnych ambicjach. Tim Burtonowi udaje się zachować wizualny urok i specyficzną atmosferę, która zachwyciła tak wielu widzów, przy czym obsada w pełni wciela się zarówno w nowe, jak i klasyczne postacie. Jednakże struktura narracyjna, przeciążona postaciami i pobocznymi wątkami, prowadzi do pewnego rozczarowania, a sekwencje taneczne nie dorównują poziomowi swoich poprzedników. Niemniej jednak, nadal znajdziesz wiele radości i zabawy podczas ponownego spotkania z Betelgeusem i bizarnym światem, w którym mieszka, oraz podczas cieszenia się niezapomnianym soundtrackiem Danny'ego Elfmana. Doskonały do oglądania z rodziną!
tmdb51616167
07. 09. 2024
80%
Bez ujawniania jakichkolwiek spoilerów chcę podzielić się moimi przemyśleniami na temat sequela zatytułowanego Beetlejuice Beetlejuice. Oryginalnie wydany w 1988 roku, ten sequel utrzymuje ten sam…
Bez ujawniania jakichkolwiek spoilerów chcę podzielić się moimi przemyśleniami na temat sequela zatytułowanego Beetlejuice Beetlejuice. Oryginalnie wydany w 1988 roku, ten sequel utrzymuje ten sam humorystyczny ton co jego poprzednik. Oferuje mieszankę kiczowatego uroku i nowych postaci, które przynoszą świeżą energię na ekran. Nawiązanie do Charlesa Deetza w filmie było zarówno inteligentne jak i zabawne, płynnie wkomponowując postać pomimo odejścia aktora. Filmowcom udało się oddać hołd oryginałowi, jednocześnie pozostając wiernym komediowemu jądru ustanowionemu przez Tima Burtona w 1988 roku. Michael Keaton powraca do swojej roli Beetlejuice z nieskazitelnym czasowaniem komedii i ewolucją postaci. Choć może trochę przytył, jego występ pozostaje tak samo rozrywkowy jak zawsze. Winona Ryder błyszczy w swojej głównej roli, płynnie przechodząc z roli w "Stranger Things". Jenna Ortega dostarcza wyjątkowy występ, wcielając się w swoją postać z zręcznym rozwojem. Zaskakująco postać Willemma Dafoe, o której początkowo miałam zastrzeżenia, okazała się dość komediowa i dobrze wykonana. Pojawienie się Boga w filmie jest urocze, a jego postać z pewnością zdobędzie serca widzów. Fani prawdopodobnie będą domagać się zabawek dla dzieci Beetlejuice po obejrzeniu filmu. Jedynym mniejszym rozczarowaniem była konkretna scena ślubna, która wydawała się nadmiernie rozwlekła i przypominająca erę lat osiemdziesiątych. Mogła by skorzystać z pewnych cięć, aby uniknąć przeciągania. Brakowało mi widoku chociażby krótkiego cameo Aleca Baldwina i Geeny Davis w filmie, biorąc pod uwagę, że ich nieobecność była zauważalna. Cyfrowa rekreacja piaskowego robaka z 1988 roku była przyjemna, ale wersja z 2024 roku pozbawiona była tego samego uroku, sprawiając wrażenie kiczowatego zamiast ekscytującego. Budowanie napięcia wokół Dolores, nowej postaci, było intrygujące, ale zawiódł w kulminacyjnym punkcie, pozostawiając mnie z nadzieją na bardziej efektowne zakończenie. Mimo tego, biorąc pod uwagę 35-letnią przerwę między oryginałem a sequelem, film wypada przyzwoicie. Ogólnie rzecz biorąc, Beetlejuice Beetlejuice oferował zabawną i pełną śmiechu przyjemność. Polecam oglądanie go w kinach, aby docenić jego wartość rozrywkową. To godny sequel, który uchwycił esencję oryginału, wprowadzając jednocześnie nowe elementy. Więc, Beetlejuice, Beetlejuice, Beetlejuice!
Brent Marchant
07. 09. 2024
60%
Odzyskanie iskier genialności, które uczyniły film klasykiem ekranowym, jest z pewnością trudnym zadaniem do wypełnienia. Może być trudno odtworzyć tę samą magię po raz drugi, zwłaszcza jeśli…
Odzyskanie iskier genialności, które uczyniły film klasykiem ekranowym, jest z pewnością trudnym zadaniem do wypełnienia. Może być trudno odtworzyć tę samą magię po raz drugi, zwłaszcza jeśli pierwsza próba była tak niezapomniana. A kiedy kontynuacja, w której ta druga poszukiwana iskra błyskawicy przychodzi po 36 latach, szanse na osiągnięcie tego samego poziomu sukcesu ponownie mogą być jeszcze mniejsze. Tak właśnie jest z długo oczekiwanym kontynuacją klasycznej parodii horroru z 1988 roku w reżyserii Tima Burtona, „Beetlejuice.“ Jest to oferta, która pomimo kilku przebłysków inspirującego szaleństwa znacząco blednie w porównaniu. Film zaczyna się niewiarygodnie nudnie; minęło mi prawie 45 minut, zanim się nawet uśmiechnąłem (choć muszę przyznać, że humor pojawia się w bardziej stałym tempie od tego momentu). Następnie jest zawiła fabuła filmu, która ma kilka wątków, które można by łatwo ograniczyć, jeśli nie całkowicie je wyeliminować (nie mówiąc już o tym, że poprzednik tego filmu cierpiał trochę z tego samego problemu, chociaż nie tak bardzo jak tutaj). A następnie jest czasami rozdrobniona narracja, która mogłaby być uporządkowana w niektórych miejscach, zwłaszcza jeśli chodzi o włączenie fragmentów, które działają, ale nie wydają się mieć żadnego istotnego związku ze sobą. Trzeba jednak przyznać, że film posiada ten sam znakomity design produkcyjny, który wyróżniał oryginał, odrobiny hałaśliwego humoru, które naprawdę echem pierwszego filmu, oraz świetne występy trzech głównych postaci - Michaela Keatona, Winony Ryder i Catherine O'Hary - którzy skutecznie odtwarzają ikoniczne postacie, które wcześniej grali. Jednak wielu nowych członków obsady przyjętych do tego filmu (szczególnie Justin Theroux, Willem Dafoe i Monica Bellucci) niewiele dodaje do produkcji, służąc jako rozczarowujące przypomnienia tych, którzy tym razem nie są obecni (zwłaszcza Geena Davis, Alec Baldwin, Sylvia Sidney i Glenn Shadix). W wielu aspektach muszę szczerze przyznać, że niedociągnięcia tego wydania mnie zbytnio nie zaskakują, ponieważ są one typowe dla wielu innych nieudanych prób ożywienia licznych klasycznych filmów i seriali telewizyjnych (choć miałem nadzieję, że talent filmowy tak utalentowanego reżysera jak Tim Burton może przeciwstawiać się tym szansą tym przedstawieniem). Niezaprzeczalne, że mała dawka nostalgii może być miłym tonikiem dla tych, którzy mogliby potrzebować trochę podniesienia ducha, ale nie oczekujcie jakiegoś cudownego uzdrowienia z tego - lekarstwo musi być silniejsze, aby to osiągnąć, a to lekarstwo po prostu nie wystarcza.
GenerationofSwine
08. 09. 2024
100%
No, jest rok 2024, co oznacza, ze filmy takie jak ten dostaja ocene 10 z 10, choc w latach 90., 00., 80., moze by dostaly moze 5/10. Dobra wiadomosc jest taka, ze poza wzmianka o meh, Zmianie Klimatu…
No, jest rok 2024, co oznacza, ze filmy takie jak ten dostaja ocene 10 z 10, choc w latach 90., 00., 80., moze by dostaly moze 5/10. Dobra wiadomosc jest taka, ze poza wzmianka o meh, Zmianie Klimatu jest to praktycznie bez polityki. Nie poucza. Nie probuje wstydzic publicznosci za bycie mezczyzna, heteroseksualista, bialym, chrzescijaninem lub Zydem. Wszystko, co robi, to probuje zabawic widza... i to doceniam. I szczerze mowiac, widze Ortega jako corke Ryder. Naprawde widze. Wiem, ze tam kryje sie kwestia rasowa, ale osobowosciowo to bylo naprawde idealne obsadzenie. Szczegolnie dla jej corki w swiecie Beetlejuice. To bylo po prostu idealne obsadzenie i choc Ortega nie odwzorowuje postawy Rydera z pierwszego filmu, jest wystarczajaco blisko, abym w to uwierzyl. Jednakze... czerwona dlugopis jest twoim przyjacielem. Bellucci powinna byla zostac na podlodze sali montazowej, nie potrzebowales tej fabuly. Dafoe powinien byl byc przepisany tak, aby wyeliminowac linie Bellucciego. Nacisk powinien byc tylko na Ortege i Rydera oraz rodzine Deetzow znowu. Sprobowal zrobic za duzo i efektem bylo to, ze nie byles naprawde zainteresowany zadnym z intryg. Ale znowu, oczami roku 2024, jest to dobry film w porownaniu z politycznymi bzdurami, ktore robia wszyscy inni.