Jest jeszcze fascynujące ponownie obejrzeć ten film w 2021 roku, prawie sześćdziesiąt lat po nim, gdy urząd prezydenta USA nadal tkwi w spiskach i kontrowersjach. Film opowiada o prokuratorze…
Jest jeszcze fascynujące ponownie obejrzeć ten film w 2021 roku, prawie sześćdziesiąt lat po nim, gdy urząd prezydenta USA nadal tkwi w spiskach i kontrowersjach. Film opowiada o prokuratorze okręgowym z Luizjany Jimie Garrisonie (Kevin Costner) i jego niemal obsesyjnej próbie udowodnienia, że zamach na prezydenta Johna F. Kennedy'ego w Dallas w 1963 roku był skoordynowanym wysiłkiem przez buntownicze elementy amerykańskiego establishmentu - rząd, wojsko i przemysł - aby zapobiec jego wycofaniu się z Wietnamu i zapewnić, że miliardy dolarów nadal zasypują kieszenie wielu zainteresowanych. Oliver Stone zgromadził godną uwagi obsadę, aby zilustrować rozwijający się teoremat zaproponowany przez Garrisona - pomimo osobistych i zawodowych groźb -, który jest zarówno przekonujący, jak i interesujący do oglądania. Mój zarzut dotyczy tego, że sedno tego dramatu - charakteryzacja Garrisona - jest naprawdę słabe. Costner po prostu nie przekonuje. Jest słaby i nieinspirujący; jego zacięte poszukiwanie prawdy i sprawiedliwości jest dobrze ukazane przez silne wysiłki wspierające, ale jego postać na ekranie pozbawiona jest zapału i intensywności potrzebnych do podtrzymania intensywności tego śledztwa. Pochwały należą się znakomicie enigmatycznemu Donaldowi Sutherlandowi jako jego współczesnemu głębokiemu gardłu "X"; oraz Tommy'emu Lee Jonesowi jako poważnie zgniłemu "Shawowi". Kevin Bacon również dobrze wypadł jako trafnie nazwany, wychwalany chłopiec do wynajęcia "Willie". Być może obecność takich gwiazd aktorskich - Matthau, Lemmon i Sissy Spacek (żona Garrisona) - służy dalszemu uwypukleniu niedoskonałości głównej postaci? Niepowodzenie, które ostatecznie jest ucieleśnione w zme- szanej szansie przedstawienia jego podnoszącego na duchu finału przed otwartym sądem, który szybko sprowadza się do czegoś w rodzaju trzeciej klasy wykładu z chemii z małą intonacją lub potencją. Jest to długie, czasami czujące się niepotrzebnie ociężałe. Być może gdyby reżyser nie poszedł w stronę komercyjnego przepychania na czele tego inaczej porywającego filmu dokumentalnego, mógłby być wielkim filmem. Tak jak jest, jest dobry, ale brakuje mu czegoś. Kongres zlecił ocenę dokumentów popierających/kwestionujących te twierdzenia w 1992 roku - brak jakichkolwiek dalszych postępów sprawi, że ten film pozostanie istotny, choć wadliwy, przez wiele lat...