Wielka głupia monstrualna zabawa Chociaż scenarzysta/reżyser Stephen Sommers odniósł nieoczekiwany sukces filmem "The Mummy" z 1999 roku, przesadził z kontynuacją z 2001 roku "The Mummy Returns",…
Wielka głupia monstrualna zabawa Chociaż scenarzysta/reżyser Stephen Sommers odniósł nieoczekiwany sukces filmem "The Mummy" z 1999 roku, przesadził z kontynuacją z 2001 roku "The Mummy Returns", który jest przykładem nowoczesnego blockbusterowego świństwa pełnego eksplozji i "ekscytujących" rzeczy, ale jakoś jest dziwnie nudny. To jest problem również z filmem "Van Helsing" z 2004 roku, chociaż nie tak zły. FABUŁA: W 1887 roku Van Helsing (Hugh Jackman) łączy siły z Anną (Kate Beckinsale) w Transylwanii, aby walczyć z Drakulą, jego trzema pięknymi, ale złośliwymi oblubienicami, potworem Frankensteina, wilkołakami, wampirzymi dziećmi itp. Nie zajmie to długo widzowi, aby zauważyć, że "Van Helsing" nie powinien być traktowany zbyt poważnie. Jest to częściowa parodia/hołd dla klasycznych potworów Universal i częściowo poważna, ledwo. Wyobraź sobie "Drakulę Bram Stokera" (1992) z nadmiernymi dreszczowcami Indiany Jonesa i wdziękiem klasycznych parodii na potwory jak „Vampire Happening” (1971) czy "Młody Frankenstein" (1974) i masz przybliżenie. Film wygląda dobrze, ale jest zbyt wiele efektów specjalnych i niektóre potwory wyglądają naprawdę kreskówkowo, jak pan Hyde i wilkołaki. Inne wyglądają całkiem nieźle, jak latające wampirze oblubienice i potwór Frankensteina. Podobnie jak w przypadku "The Mummy Returns", film jest dziwnie nużący pomimo wszystkich szalonych wydarzeń. Na szczęście są godne wskazówki głębi, np. potwór Frankensteina i Anna. Żałuję, że nie ma tego więcej. Mówiąc o Annie, Kate Beckinsale jest zdecydowanie jednym z punktów kulminacyjnych, gdyż wygląda olśniewająco przez cały film w niesamowitym stroju i kozakach za kolano, zdających się być odpowiednie dla końca XIX wieku (mówiąc jako ktoś, kto nawet nie jest fanem Beckinsale'a). Josie Maran i Elena Anaya również są uderzające jako dwie z żon Drakuli, Marishka i Aleera. Nie trzeba mówić, doskonała praca z kobiecej strony. Z drugiej strony spektrum Jackman jest świetnym, męskim liderem, idealnym do roli. Richard Roxburgh (Drakula), David Wenham (Carl), Kevin J. O'Connor (Igor) i Shuler Hensley (potwór Frankensteina) są wszyscy zabawni lub efektywni. Na koniec dnia jednak "Van Helsing" ledwo unosi się ponad ograniczeniami tego, co jest: dużym, głupim nowoczesnym blockbusterem ze wszystkimi jego nadmiernymi ozdobami. Biorąc pod uwagę 160 milionów dolarów włożonych w niego, powinien być lepszy. Historia potrzebowała czasu na oddychanie i mniej ciągłego szaleństwa. Film jest również zbyt długi, trwający 2 godziny i 11 minut. Mimo to jest lepszy niż "The Mummy Returns" i jest tu wystarczająco powodów, aby było warto, jeśli masz ochotę na ten rodzaj rozrywki. FILM ZOSTAŁ NAGRANY w Republice Czeskiej, Rzymie i Paryżu, a prace studyjne wykonano w Południowej Kalifornii i Orlando na Florydzie. OCENA: B-/C+