Przypuszczam, że pisanie było na ścianie od samego początku tej produkcji Sellers/Edwards z przearanżowanym motywem Henriego Manciniego. Następnie przedstawiamy „Clouseaua” (Peter Sellers) na …
Przypuszczam, że pisanie było na ścianie od samego początku tej produkcji Sellers/Edwards z przearanżowanym motywem Henriego Manciniego. Następnie przedstawiamy „Clouseaua” (Peter Sellers) na (bardziej dochodowym?) amerykańskim rynku, gdy zostaje celem paryskiego oddziału nowojorskiej mafii. Philippe Douvier (Robbert Webber) prowadzi lokalny zespół i jest pod presją, by udowodnić, że ma nadal to, czego potrzeba. Postanawiają, że potrzebny jest dowód, a jaki lepszy sposób niż zaangażowanie najbardziej uznawanego detektywa Francji. Ten wynik mógłby dać cierpiącemu „Dreyfusowi” (Herbert Lom) szansę odzyskania swojego miejsca, zdrowego rozsądku i reflektorów. Oczywiście, nic nie idzie zgodnie z planem i wkrótce tak bardzo cierpiący policjant próbuje siać chaos po mieście, aby dowiedzieć się, kto chciał go wysłać na tamten świat. Dla mnie to właśnie Lom kradnie sceny - jego sesje z psychiatrą (Ferdy Mayne) i jego coraz bardziej nerwowe tiksy i paranoidalne zachowanie, gdy nawet wspomniane jest imię jego wroga, to naprawdę wszystko, co pozostaje teraz śmieszne. Sellers robi wystarczająco, ale fabuła jest cienka, pisanie straciło wiele ze swojej oryginalności i trudno jest znaleźć rzeczy godne zwykłego standardu parodii, gdy nawet „Cato” zostaje uwikłany w coś w rodzaju „Mister Wong”. Powinni przerwać teraz.