Hobbit: Niezwykła podróż
The Hobbit: An Unexpected Journey
7.4
/10
18,815 ocen
2012
169 min
Wydany
Akcja filmu rozgrywa się 77 lat przed wydarzeniami z Władcy Pierścieni i opowiada historię niziołka Bilba Bagginsa, który wyrusza wraz z czarodziejem Gandalfem i krasnoludem Thorinem Dębową Tarczą na poszukiwanie Arcykamienia Thraina, starożytnego skarbu krasnoludzkich władców. Podczas tej niebezpiecznej podróży przez Mgliste Góry Bilbo zdobywa tajemniczy artefakt, który łączy jego los z losami Stredozemě. Walcząc z przerażającymi stworami, Bilbo dochodzi do celu - Samotnej Góry, gdzie bronią skarbów jest potężny smok Smaug.
Peter Jackson tworzy ten samy świat, który już pokazał nam w Władcy Pierścieni, ale to nie jest jedyna rzecz, którą powtarza. Powtarza również rozrywanie książki Tolkiena na szereg niekończących się…
Peter Jackson tworzy ten samy świat, który już pokazał nam w Władcy Pierścieni, ale to nie jest jedyna rzecz, którą powtarza. Powtarza również rozrywanie książki Tolkiena na szereg niekończących się wyścigów i scen akcji z orkami wszędzie oraz kilkoma 'wynalazkami', które psują piękna historię stworzoną przez angielskiego autora. Powtarza również te kilka minut platformowej gry w jaskiniach, które widzieliśmy w Morii i w jego wersji King Konga. Jeśli kochaliście poprzednie filmy Jacksona, pokochacie także ten. Jeśli szukacie jakości, znajdziecie ją tylko w odtworzeniu Śródziemia i w wykonaniach Iana McKellena, Martina Freemana i Cate Blanchett.
GeekMasher
15. 03. 2013
90%
Do kolekcji Władcy Pierścieni zostało dodane kolejne wielkie arcydzieło. Ten film był doskonałym przykładem tego, jak wielcy aktorzy, niesamowita historia i piękny świat mogą być wyprodukowani w taki…
Do kolekcji Władcy Pierścieni zostało dodane kolejne wielkie arcydzieło. Ten film był doskonałym przykładem tego, jak wielcy aktorzy, niesamowita historia i piękny świat mogą być wyprodukowani w taki doskonały sposób. Peter Jackson przeszedł samego siebie, tworząc ten wspaniały film. Istnieją różnice względem książki, ale nie mogę narzekać na żadną z nich, tak, kocham oryginalną historię, ale ta nadal jest jedną z najlepszych. Ogólnie rzecz biorąc, niesamowity film.
Matt Golden
21. 07. 2013
Ponad dekadę po tym, jak mało znany reżyser z Nowej Zelandii zdołał oszukać New Line Cinema, aby dał mu 300 milionów dolarów na nakręcenie trylogii opartej na kluczowym fantasy dziele JRR Tolkiena…
Ponad dekadę po tym, jak mało znany reżyser z Nowej Zelandii zdołał oszukać New Line Cinema, aby dał mu 300 milionów dolarów na nakręcenie trylogii opartej na kluczowym fantasy dziele JRR Tolkiena Władca Pierścieni, krajobraz filmowy fantasy zmienił się drastycznie. Podobnie jak książka Tolkiena, filmy Władca Pierścieni całkowicie zdefiniowały wysoką fantastykę w filmie, a nawet konkurujące adaptacje fantasy jak Opowieści z Narnii i Alicja w Krainie Czarów czerpały z wielokrotnie nagradzanej i uwielbianej przez widzów epickiej sagi Petera Jacksona. Teraz Jackson powrócił do ziemi, która go uczyniła sławnym, aby zmierzyć się z wcześniejszą pracą Tolkiena, Hobbita.
r96sk
20. 02. 2021
90%
Oczywiście nie na poziomie swych poprzedników <em>'Władca Pierścieni'</em>, ale muszę powiedzieć, że bardzo podobał mi się <em>'Hobbit: Niezwykła podróż'</em>. Ma w sobie dobry magnes, fabuła jest…
Oczywiście nie na poziomie swych poprzedników <em>'Władca Pierścieni'</em>, ale muszę powiedzieć, że bardzo podobał mi się <em>'Hobbit: Niezwykła podróż'</em>. Ma w sobie dobry magnes, fabuła jest bardziej niż interesująca, zawiera przyjemne nawiązania i - podobnie jak LOTR - wygląda wyśmienicie. Co do obsady, podoba mi się. Martin Freeman (Bilbo) jest, podobnie jak Elijah Wood, aktorem, którego zawsze uważałem za trafiony albo chybiony, ale naprawdę podobał mi się jego występ tutaj - humor jest jego zwykłym sztuczkiem, choć reszta jego prezentacji jest silna. Ian McKellen (Gandalf) powraca i jest taką samą radością do oglądania jak wcześniej. Żaden z pozostałych, choć wszyscy dobrzy, nie wyróżnia się znacząco, James Nesbitt (Bofur) przynosi przyzwoite elementy komediowe. Mam nadzieję, że dwa kolejne filmy będą równie fantastyczne!
Peter McGinn
05. 09. 2022
70%
Nie ma wątpliwości, że Peter Jackson świetnie ożywia fantazje Tolkiena, o wiele lepiej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, kiedy usłyszał o serii Władca Pierścieni już dawno temu.
Nie ma wątpliwości, że Peter Jackson świetnie ożywia fantazje Tolkiena, o wiele lepiej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, kiedy usłyszał o serii Władca Pierścieni już dawno temu.
CinemaSerf
26. 03. 2023
60%
Jedno jest powiedzieć, że to nie jest "Władca Pierścieni", ale zupełnie inna sprawa jest próbować oglądać to bez ciągłego porównywania. Ten sam styl produkcji z wspaniałymi efektami wizualnymi,…
Jedno jest powiedzieć, że to nie jest "Władca Pierścieni", ale zupełnie inna sprawa jest próbować oglądać to bez ciągłego porównywania. Ten sam styl produkcji z wspaniałymi efektami wizualnymi, znakomita ścieżką dźwiękową Howarda Shore'a i przez większość czasu z wieloma tymi samymi aktorami co w wcześniejszej trylogii Petera Jacksona. Podobnie jak w przypadku innych części, ten pierwszy z trzech ma problem z rozpoczęciem. Walka ta pierwsza z trzech boryka się również w inny sposób - postacie nie mają jasno określonych ról; nie ma "braterstwa", na które mogłyby skupić się postacie czy widzowie, więc praktycznie zaczynamy od nowa z całym szeregiem nowych postaci, jednocześnie musząc dostosować się do nowych linii czasowych tych, których już znamy. Dużo mniej problematyczne dla tych, którzy czytali książki, ale dla nas innych śmiertelników to trochę trwa - i szczerze mówiąc, tym razem obsada mnie tak bardzo nie zachwyciła. Martin Freeman był w porządku jako "Dr Watson" w wersji BBC "Sherlocka", ale tutaj jest szczerze mówiąc dość irytujący jako "Bilbo". Nowicjusz w serii Richard Armitage radzi sobie trochę lepiej jako krasnoludzki król "Thorin", ale reszta obsady jest mało znacząca i dołącza do Sir Iana McKellena jako "Gandalf", gdy wyruszają odzyskać swoje podziemne królestwo Erebor spod straszliwego smoka "Smauga". Trzeba przyznać, że sam fabuła nie jest taka dobra, więc zespół ma mniej do pracy; jesteśmy już bardzo przyzwyczajeni do stylu i wyglądu wydarzeń z Śródziemia, więc zawsze miało to mniejsze znaczenie - ale aktorstwo mogłoby być znacznie bardziej zdecydowane. Święci elfowie są dla mnie trochę zbyt świętoszkowaci - choć Cate "mnóstwo echa dźwiękowego" Blanchett wygląda olśniewająco jako "Galadriela". Jest tu mnóstwo złych orków, skrzatów i wilków, aby utrzymać ich trudne zadanie wystarczająco interesującym, ale jesteśmy łaskawie oszczędzeni wielu irytującego "Golluma" (Andy Serkis), którego wyśmiałam wulkanem na końcu "Powrotu króla" (2003). To dobry film, dwie godziny szybko mijają, a jako fan pierwszej trylogii, będę trzymać się tych - ale obawiam się, że to naprawdę doświadczenie na dużym ekranie, które traci wiele na mniejszym zbyt dużo dialogów i wypełnień, a zbyt mało akcji.