Dziwnym trafem, ten film bardziej mi się podobał niż oryginalna część z 2005 roku z tą niezbyt efektowną czwórką. Tym razem „Reed” (Ioan Gruffudd) i „Sue” (Jessica Alba) mają zamiar wziąć ślub, gdy…
Dziwnym trafem, ten film bardziej mi się podobał niż oryginalna część z 2005 roku z tą niezbyt efektowną czwórką. Tym razem „Reed” (Ioan Gruffudd) i „Sue” (Jessica Alba) mają zamiar wziąć ślub, gdy wojsko interweniuje, by pomóc im w radzeniu sobie z groźnym zagrożeniem stwarzanym przez tajemniczego „Silver Surfera” (który wygląda jak nagroda, którą twój osmioletni syn mógłby otrzymać za kalifornijskie surfowanie w 1975 roku). W końcu okazuje się, że jest on jedynie prekurserem znacznie bardziej śmiercionośnego, pożerającego planety „Galactusa”, który jest głodny - a Ziemia jest na jego menu. Tymczasem dobry stary „Victor Von Doom” (Julian McMahon) nie zapomniał o swoim podłym traktowaniu z poprzednim razem, więc ma swój własny plan, który manipuluje wojskiem i posłańcem i mierzy w zdobycie świata. Czy czwórka potrafi odłożyć na bok swoje różnice i uratować dzień? Co myślisz? Ten film jest tak mało groźny i pozbawiony ryzyka, jak tylko może być jakikolwiek film przygodowy. Ponownie, Evans - teraz jeszcze bardziej pewny siebie niż wcześniej, ma najlepsze kwestie i sceny akcji (jakie są) i efekty specjalne są dobrze przedstawione. Obsada i scenariusz jednak nadal sprawiają, że całość traci na wartości, a fabuła naprawdę sunie ku zakończeniu, które - jak „Galactus”, można było zobaczyć z kosmosu! Mam nadzieję, że to ostatni z tych filmów, teraz jest już dość jasne, dlaczego „Hornblower” nie stanie się Hollywoodzką gwiazdą w najbliższym czasie.