Przyszły ojciec "Justin" (Nicholas Hoult) zostaje wybrany do ławy przysięgłych i wyrusza na selekcję z nadzieją, że nie zostanie wybrany i może wrócić do swojej żony, aby oczekiwać na przyjście ich…
Przyszły ojciec "Justin" (Nicholas Hoult) zostaje wybrany do ławy przysięgłych i wyrusza na selekcję z nadzieją, że nie zostanie wybrany i może wrócić do swojej żony, aby oczekiwać na przyjście ich maleństwa. Niestety zostaje wybrany. To proces o morderstwo, gdzie mężczyzna jest oskarżony o brutalne zabójstwo swojej dziewczyny po bójce w barze. Prokurator i aspirujący kandydat na stanowisko prokuratora "Faith" (Toni Collette) sądzi, że ma wszystko pod kontrolą, ale obrońca "Resnick" (Chris Messina) nie jest taki pewny. Kiedy rozpoczynają się procedury, nasz drugi przysięgły dostaje trochę szoku. Niektóre dowody są dla niego bardzo wymowne. Im więcej słyszy o incydencie, tym bardziej zdaje sobie sprawę, że jego rola jako przysięgłego może okazać się o wiele bardziej osobista, niż przewidywał. Z presją od swojej żony i współprzysięgłych, musi walczyć, aby spróbować dokładniej zbadać dowody i na szczęście udaje mu się przekonać jednego z nich, "Harolda" (J.K. Simmons), aby mu pomógł. Gdy kopią głębiej, co mogą znaleźć i co może zainspirować prokuratora do znalezienia też? Myślę, że Hoult dobrze to trzyma, a kiedy widzowie lepiej zapoznają się z tym, kto co zrobił komu, reżyser Clint Eastwood nadal potrafi utrzymać film interesujący i napiętnowany, pozostawiając publiczność z dość poważnym dylematem moralnym, gdy prawdy zaczynają wychodzić na jaw i sympatie są poważnie testowane. Simmons dobrze wspiera, tak samo jak Collette i Messina, ale Kiefer Sutherland pojawia się zbyt rzadko, aby mieć duży wpływ na fabułę, więc naprawdę zależy to od nas i od "Przysięgłego #2" przyjąć to, co się stało i z naszymi własnymi sumieniami.