Remake filmu z 1978 r. Wesa Cravena opowiada historię amerykańskiej rodziny z przedmieścia, która wyrusza na wycieczkę po kraju. Po zepsuciu się przyczepy na pustyni stają się łupem potwornie zdeformowanych ludzi. Członkowie rodziny muszą walczyć o przetrwanie bez pomocy z zewnątrz.
Jeden z najlepszych remake'ów horrorów, który pojawił się w tym najnowszym trendzie. Zamiast ignorować swój materiał źródłowy, albo przyjąć inny skrajny sposób nudnego powtarzania sceny za sceną, …
Jeden z najlepszych remake'ów horrorów, który pojawił się w tym najnowszym trendzie. Zamiast ignorować swój materiał źródłowy, albo przyjąć inny skrajny sposób nudnego powtarzania sceny za sceną, _The Hills Have Eyes_ po prostu rozszerza i poprawia oryginalny film.
CinemaSerf
21. 04. 2022
60%
Pomijając pewne istotne problemy z wiarygodnością, to jest faktycznie dość porządny horror. Rodzina zatrzymuje się na stacji benzynowej, gdzie starszy pracownik mówi im o skrócie przez pustynię,…
Pomijając pewne istotne problemy z wiarygodnością, to jest faktycznie dość porządny horror. Rodzina zatrzymuje się na stacji benzynowej, gdzie starszy pracownik mówi im o skrócie przez pustynię, który zaoszczędzi im kilka godzin. Ciągnąc swoją przyczepę kempingową, ruszają w drogę, ale gdy przebita opona powoduje utratę kontroli i zderzenie z dużym kamieniem, zaczynają zdawać sobie sprawę, że nie są jedynymi ludźmi w okolicy - i używam tu terminu "ludzie" w luźnym znaczeniu. To, co teraz następuje, to terroryzowanie naszych podróżników przez niektórych obrzydliwie zmutowanych ludzi, którzy zostali tam od czasu, gdy rząd USA przeprowadzał testy nuklearne. Zredukowani do zaledwie 3, „Wielki Bob” (Ted Levine) i jego wierny pies muszą odnaleźć swoje porwane wnuczka - naprawdę niebezpieczna podróż. Dlaczego zdecydowali się na skrót, to tylko jedna z kilku wątpliwych decyzji podjętych przez rodzinę „Carterów”, które sprawiły, że zastanawiam się i sprawiły, że fabuła staje się coraz bardziej głupia w miarę jak dochodzimy do zakończenia, które zdaje się trwać nieco za długo. Mimo to jest tu wiele momentów przerażenia i Alexandre Aja potrafi utrzymać irytujące krzyki na minimum. Kiedy akcja w końcu nabiera tempa, jest dość dobrze tempowana, a zdjęcia są starannie zmontowane, aby maksymalizować wpływ niektórych dość makabrycznych scen (i protez!). Choć nie jest tak szorstki jak oryginał z 1977 roku, uważam, że jest równie dobry.