Jest dość frustrujące, gdy film posiada wszystkie elementy niezbędne do jego funkcjonowania, z wyjątkiem tego najistotniejszego, którym jest historia. Tak jest w przypadku najnowszego filmu reżysera…
Jest dość frustrujące, gdy film posiada wszystkie elementy niezbędne do jego funkcjonowania, z wyjątkiem tego najistotniejszego, którym jest historia. Tak jest w przypadku najnowszego filmu reżysera Edwarda Bergera, bardzo oczekiwanego dramatu o zwołaniu konklawe w celu wyboru nowego papieża. Z technicznego punktu widzenia twórca połączył wszystko, co powinno uczynić ten film epickim obrazem - piękny design, zachwycającą i oryginalną kinematografię oraz znakomite obsadzenie z doskonałymi występami takich aktorów jak Ralph Fiennes, Stanley Tucci, John Lithgow i Isabella Rossellini, a także świetne kreacje mniej znanych artystów (przynajmniej dla amerykańskiej publiczności) jak Lucian Msamati i Sergio Castellito. Film również zawiera kilka trafnych spostrzeżeń (choć zbyt rzadko jak na mój gust) na temat obecnego stanu Kościoła katolickiego, w szczególności jego ociąganie się z wdrażaniem reform, nieustające głośne skandale, które wstrząsnęły instytucją, oraz rosnącą falę niekorzystnej publicznej percepcji wśród coraz bardziej sceptycznych praktykujących, co wszystko ciąży na Kolegium Kardynałów w określeniu, kto powinien zostać nowym Ojcem Świętym. Niestety, historia i scenariusz pozostawiają wiele do życzenia. Na początek, znaczna część otwarcia filmu porusza się niezwykle powoli, często powodując zasypianie. Kiedy film przechodzi do sedna akcji - samego konklawe - staje się nieco melodramatyczny, nieco jak w glorifikowanym serialu telewizyjnym lat 80. Jego próba przekonania widza do trzymającego w napięciu thrillera sprowadza się do serii segmentów, w których główni kandydaci na następnego papieża są systematycznie eliminowani poprzez ujawnienie ich szkieletów w szafie. Na koniec, gdy film zbliża się do finału, pojawiają się kilka zwrotów akcji, które albo pojawiają się zupełnie niespodziewanie (i dość nieprawdopodobnie), albo przewidywalnie materializują się dzięki umieszczonym wcześniej oczywistym wskazówkom, które były całkowicie niemożliwe do zignorowania. Niestety, te wady fabularne podważają wszystkie inne zalety, które posiada ta produkcja, co ostatecznie sprowadza się do przypadku posiadania stylu, ale braku treści, słabości, która również dotknęła poprzedni film Bergera, "Wszyscy cisi na Zachodnim Frontu" (2022). W przeciwieństwie do wielu innych, którzy byli tak głęboko poruszeni i całkowicie zaabsorbowani tą premierą, być może moje niekatolickie pochodzenie jakoś uniemożliwiło mi pełne docenienie głębi i wagi treści tego dzieła. Ale jako ktoś, kto stara się oceniać wszystko, co ogląda, nie mogę nie zauważyć, że "Konklawe" po prostu nie spełnia wymagań, jeśli chodzi o to, co jest potrzebne do stworzenia prawdziwej epickiej produkcji filmowej.