Ten film balansuje na cienkiej granicy między dostarczaniem rozrywki i seksownego kawałka kina z identyfikacją poważnych problemów związanych z nadużyciami seksualnymi popełnianymi, jeśli nie zawsze…
Ten film balansuje na cienkiej granicy między dostarczaniem rozrywki i seksownego kawałka kina z identyfikacją poważnych problemów związanych z nadużyciami seksualnymi popełnianymi, jeśli nie zawsze przez duchownych, to z pewnością pod ich auspicjami, w Hiszpanii w czasach Franco. Fabuła koncentruje się na młodym aktorze „Aniele” (Gael Garciá Bernal), który pojawi się niespodziewanie u drzwi swojego dawnego szkolnego przyjaciela. Ten mężczyzna „Enrique” (Fele Martinez) stał się sukcesyjnym reżyserem filmowym i być może z optymizmem liczy, że niedokończony manuskrypt, który przyniósł, może okazać się jego biletem na sukces. Okazuje się, że ci mężczyźni nie widzieli się od szkoły (około 16 lat wcześniej) i ten dokument jest półautobiograficzny - przenosi ich z powrotem do ich dzieciństwa, gdzie pod nadzorem „O. Manola” (Daniel Giménez Cacho) uczęszczali do katolickiej szkoły, gdzie mieli spotkania seksualne między sobą i z innymi z różnymi stopniami ochoty. Fabuła jest mroczna, na pewno, ale jest tu dużo humoru i seksu, gdy historia się rozwija. Celowo pozostawiamy sobie ocenę, w jakim stopniu „Anioł” mówi prawdę, jest zmyślony lub po prostu entuzjastyczny, a także oferujemy dość unikalne spojrzenie na to, jak mógłby być zastosowany odwet. Narracja jest złożona, linie czasowe i postacie zmieniają się, co czyni go dość filmem skłaniającym do refleksji zarówno podczas oglądania, jak i próby zrozumienia. Warto jednak!