Javier Bardem kradnie show tutaj - wyraźnie dobrze się bawi w tej w przeciwnym razie raczej pochodnej przygodowej kaperze. On jest „Hector”, nieudany magik, który już nie może dostać żadnej pracy.…
Javier Bardem kradnie show tutaj - wyraźnie dobrze się bawi w tej w przeciwnym razie raczej pochodnej przygodowej kaperze. On jest „Hector”, nieudany magik, który już nie może dostać żadnej pracy. Podczas wizyty w sklepie zoologicznym pewnego dnia spotyka tytułową postać, która okazuje się potrafić zaśpiewać. Ah, myśli - fortuna do zrobienia. Stawia praktycznie wszystko na szali, ale stary „Lyle” ma tremę... nie chce śpiewać! Ruina spada na naszego artystę, więc zostawia swój dom w rękach rodziny „Primm”. Niedługo po ich przeprowadzce syn „Josh” (godny zaufania wysiłek Winslowa Fegleya) słyszy odgłosy na strychu i zaczynamy bardziej standardową serię ucieczek, posypaną niektórymi piosenkami i histerycznymi popisami jego nieco zaskoczonych rodziców, interwencją władz miasta i delikatnie przyjemnym zakończeniem, które wywołuje zaledwie najmniejszą nutkę łzy. Shawn Mendez („Lyle”) ma jeden z tych głosów, które uważam za natychmiastowo zapominane, a pióra twórców „Dear Evan Hansen” Benja Paseka i Justina Paula naprawdę nie bombardują nas zbyt wiele, aby zmusić nas do stukania palcami oprócz, być może, „Top of the World”. Fabuła przypomniała mi wiele „Clifforda, wielkiego czerwonego psa” (2021) - dziecko i ciekawe zwierzę radzą sobie z zabawnymi przygodami i wpadkami - i jako delikatnie rozrywkowy kawałek dramatu to w porządku. To po prostu nie jest film, o którym myślę, że będę pamiętał, że go oglądałem.