Maria Falconetti jest świetna jako tytułowa udręczona dusza zdradzona i oskarżona o herezję we Francji z XV wieku. Historia jest dobrze znana, a Carl Theodor Dreyer stosunkowo wiernie trzyma się już…
Maria Falconetti jest świetna jako tytułowa udręczona dusza zdradzona i oskarżona o herezję we Francji z XV wieku. Historia jest dobrze znana, a Carl Theodor Dreyer stosunkowo wiernie trzyma się już ustalonej, tradycyjnej chronologii, co pozwala nam, widzom, skupić się znacznie bardziej na wspaniałym, emocjonalnym, szorstkim i poruszającym wysiłku obsady oraz na wspaniałym talencie kamerzysty. Połączenie innowacyjnej, intymnej i intensywnej fotografii z pięknymi, ekspresyjnymi wyrazami twarzy pani Falconetti; subtelna, ale potężna brutalność jej prześladowców - dobrze uosabiana przez biskupa Cauchona Eugène'a Silvaina, ale także dobrze uosabiana przez zimną i pozbawioną duszy grupę sędziów, wszystko to sprawia, że ten film jest efektywny i przerażający. Muzyka - półaniołowa, często zastraszająca, ale zawsze potężna, pomaga stworzyć atmosferę, która naprawdę sprawia, że czujesz strach i niepokój o tą młodą kobietę, pionka w sprawach, których ma małe pojęcie, ale pozostająca wierna swoim przekonaniom o interwencji boskiej i czystości ducha. Ten emocjonalny związek jest zaraźliwy, i chociaż sam jestem człowiekiem o małej wierze, czułem ogromne współczucie dla tej osoby uwikłanej w sidła ziemskiej ambicji i podstępu. Czasami jest to trudne do oglądania, szczególnie kiedy kroniki usuwają nawet najmniejsze szanse dla tej kobiety. Film jest także dość krótki - co pomaga utrzymać dobrze tę dynamikę; nie ma czasu na rozległą i rozbudowaną kinematografię, która osłabiłaby efekt - to film o ludzkości, traumie i strachu; i trudno znaleźć coś równie poruszającego...