To jest znakomity pojazd dla bardzo dobrej Giulietty Masiny w roli tytułowej. Jest to dama nocy, którą widzimy od samego początku, gdy jej rabusiowy chłopak zepchnął ją do rzeki i zostawił, żeby się…
To jest znakomity pojazd dla bardzo dobrej Giulietty Masiny w roli tytułowej. Jest to dama nocy, którą widzimy od samego początku, gdy jej rabusiowy chłopak zepchnął ją do rzeki i zostawił, żeby się utopiła. Dzięki czujnemu lokalnemu rozrabiakowi i kilku miejscowym zostaje uratowana. Jest wstrząśnięta, ale w dużej mierze niezłomna! Od teraz śledzimy ją w jej trwających perypetiach, gdy stanowczo odmawia rezygnacji z miłości. Myśli, że ma szczęście z aktorem filmowym, który popija szampana i je kawior, ale szybko staje się dalej rozczarowana, i dopiero przypadkowe spotkanie z dość skromnym „D'Onofrio” (François Périer), który ją podziwiał na scenie pewnego wieczoru, może - tylko może - zaoferować naszej wędrownej duszy to, czego jej serce pragnie najbardziej. Fellini wykorzystuje wciąż w dużej mierze zniszczone wojną ulice Rzymu jako skuteczne tło dla tej najbardziej ludzkiej z opowieści, a scenariusz pozwala Pani Masinie świetnie oddać swój szybki, często komiczny (i zawsze trafnie optymistyczny) dialog. Jest bardzo w swoim żywiole w miarę rozwoju historii. Całość ma nutę cynizmu, ale jakoś jej postać potrafi przebić się przez to - i to właśnie sprawiło, że film ten był dla mnie rozrywkowy. Mogło to być tylko proceduralne i przewidywalne dramat, ale nie jest. Z fabułą nie ma pewności. Faktycznie, jedyną pewnością jest, że nigdy się nie podda! Drugoplanowa obsada gra naprawdę efektywnie - albo jako postacie mające bezpośredni wpływ na jej życie (np. „Wanda” (Franca Marzi)), albo jako środek dla widzów do przekalibrowania i chwili odpoczynku. To film emocjonalny, ale nie sentymentalny - i naprawdę mi się podobał