Jako Hollywoodzka próba starożytnej, nieamerykańskiej dramy jest to wystarczająco przyzwoity kawałek rozrywki. Niestety, jak to zbyt często bywa, gdy Hollywood próbuje teraz robić tego rodzaju filmy,…
Jako Hollywoodzka próba starożytnej, nieamerykańskiej dramy jest to wystarczająco przyzwoity kawałek rozrywki. Niestety, jak to zbyt często bywa, gdy Hollywood próbuje teraz robić tego rodzaju filmy, jest również niedopracowany, płytki i trochę tandetny. Film ma wystarczająco dobry zespół aktorski i muszę powiedzieć, że ich występy są ogólnie dobre. Przynajmniej tak dobre, jak pozwala na to scenariusz. Historia jest dość prosta. Młody niewolnik zostaje zmuszony do zostania gladiatorem i jest w tym dobry. Piękna kobieta wkracza na scenę i Amor zaczyna działać. Zły facet wchodzi na scenę i robi to, co zli goście zwykle robią, aby wszystko zepsuć. To jest prosty opowiadanie, które pozwala na dużo swobody i oczywiście jest jeszcze bardziej okraszony sceną wybuchającej wulkanu. Jednak film mógł zrobić znacznie więcej z tą historią. Chociaż efekty specjalne są o wiele bardziej zaawansowane niż w filmach takich jak Ben-Hur z Charletonem Hestonem czy dzieła Cecil B. DeMille, jakoś nie udaje mu się osiągnąć tego samego wrażenia podziwu i wielkości. Gdybyś wyciął wulkan, wiele scen wydawało się po prostu zwyczajne. No cóż, to nadal wystarczająco przyzwoity kawałek rozrywki. Dość spodobała mi się postać Atticusa i części związane z gladiatorami nie są złe. Niektóre efekty wulkanu są również dość imponujące. Jednak dlaczego producenci i reżyserzy z Hollywoodu zupełnie brakuje jakiejkolwiek wiedzy na temat tematów, które wykorzystują w swoich filmach? Bierzesz wybuchający wulkan, który sam w sobie powinien wystarczyć, a potem nagle wrzucasz falę tsunami, która zmierza w stronę wulkanu. Co do ch…? To po prostu ignorancja. Nie oczekuję dokładności historycznej w filmie jak ten, ale Chryste, nie musisz tak uderzać w twarze myślącej części widowni. Sceny, gdzie statki pływały ulicami Pompei, były również najgorszymi efektami specjalnymi filmu, bez względu na absurdalność całej fali tsunami. Koniec? No cóż, każdy, kto czytał kilka moich recenzji, wie, że jestem sentymentalny na punkcie szczęśliwych zakończeń, więc prawdopodobnie możesz się domyślić, że nie jestem zbyt zadowolony z tego. Można by powiedzieć, że przynajmniej był realistyczny, chociaż biorąc pod uwagę, że gdy erupcja się rozpoczęła, nie byłoby mało sposobów na ucieczkę od wulkanu za pomocą dostępnych środków w tym czasie.