Sean Connery, Richard Gere, Julia Ormond i reżyser Jerry Zucker, przedstawiają nową wersję przygód króla Artura i rycerzy Okrągłego Stołu. 'Rycerz króla Artura' to pełna zapierających dech w piersiach bitew opowieść o ogromnej odwadze, wielkiej miłości, która rzuciła na kolana całe królestwo i namiętności, która żyć będzie wiecznie.
Ten film bardzo mi się podoba, ale to okropny film. Film ten jest dla mnie szczególnie nostalgiczny, ponieważ naprawdę lubiłem go oglądać w moim dzieciństwie i młodości. Był to jeden z tych filmów,…
Ten film bardzo mi się podoba, ale to okropny film. Film ten jest dla mnie szczególnie nostalgiczny, ponieważ naprawdę lubiłem go oglądać w moim dzieciństwie i młodości. Był to jeden z tych filmów, które oznaczyły moją wyobraźnię na temat średniowiecza, i jak mogło to być. Oczywiście, sposób, w jaki to widzę, zmienił się z dojrzałością, a studia pozwoliły mi zauważyć ogromne anachronizmy popełnione przez ten film, na kilku poziomach.
GenerationofSwine
12. 01. 2023
10%
To jest dość słabe. Zobaczyłem jednego recenzenta, który nazwał zbroję, którą nosi towarzysz Artura, "coś co wygląda jak z Gwiezdnych wojen" a inny określił zbroję złego faceta jako "skórę ala Road…
To jest dość słabe. Zobaczyłem jednego recenzenta, który nazwał zbroję, którą nosi towarzysz Artura, "coś co wygląda jak z Gwiezdnych wojen" a inny określił zbroję złego faceta jako "skórę ala Road Warrior", oba opisy są dość trafne. Nic naprawdę nie wygląda historycznie, wszystko bardziej przypomina sci-fi niż średniowiecze. Obsada również wydaje się niewłaściwa, Gere był za stary, a różnica wieku między Connerym a Ormond była zbyt duża, żeby było naprawdę wiarygodne w kontekście legend, na których jest oparty. A oprócz tego, Gere jest zbyt amerykański. A potem, przechodząc dalej, jest tam rękawica, która wygląda jakby wypadła prosto z American Ninja Warrior... albo bardziej pasująco z American Gladiators, w każdym razie świetnie podkopuje jeszcze bardziej wiarygodność filmu do momentu, w którym naprawdę nie zdziwiłbyś się, gdybyś zobaczył tam robota czy dwa i kilka blastr. Nie wyglądało to dobrze, nie czuło się dobrze, i chyba, na pewnym poziomie, można by to uznać za romans... z wyjątkiem tego, że również brakowało mu charyzmy, więc nie jestem pewien, jak pociągające to jest. To trochę jak Król Artur, gdyby legendy uosabiały wszystko złe w filmach lat 90.