Myślę, że można śmiało powiedzieć, że Jean-Luc Godard był trochę egoistyczny, a Louis Garrel bardzo efektywnie to oddaje. Film rozgrywa się w 1967 roku, gdy francuskie społeczeństwo było wstrząsane…
Myślę, że można śmiało powiedzieć, że Jean-Luc Godard był trochę egoistyczny, a Louis Garrel bardzo efektywnie to oddaje. Film rozgrywa się w 1967 roku, gdy francuskie społeczeństwo było wstrząsane zmianami politycznymi, studenckimi demonstracjami, a prezydent De Gaulle był w swojej największej niepopularności. Trzydziestoletni Godard był już znanym nazwiskiem i zakochał się w swojej młodej gwiazdce Anne Wiazemsky (Stacey Martin), która mogłaby być jego córką, i się pobrali. Ona go podziwia - jego reputację, jego wizję, jego pasję, podczas gdy on kocha fakt, że jest młoda, piękna i może być dość łatwo skręcona wokół jego małego palca. Podczas kręcenia jego filmu "La Chinoise" jednak dowiadujemy się, że ten związek może być nieco powierzchowny, a jego nieustające starania o pozostanie istotnym w zmieniającym się i coraz bardziej wrogo nastawionym środowisku zaczyna wpływać na jego temperament i popularność. Wielu zaczyna podejrzewać, że jego najnowszy film - wychwalający cnoty ultra-socjalizmu według Mao, jest tylko chwytem, aby pozostać na czasie, ale kiedy jego żona ma szansę podróżować do Rzymu i pracować z Bertoluccim, sprawy zaczynają się rozpadać. Zaczyna otwierać własne oczy na błędy zarówno w sobie, jak i w swoim mężu - i wygląda na to, że jest na horyzoncie trochę zamieszania. Garrel robi tutaj wszystko, aby zilustrować człowieka, który jest ekscentryczny i dziwaczny, zdolny do humoru i zazdrości, ale który ma problemy, żeby spojrzeć dalej niż koniec własnego nosa. Reżyser Michel Hazanavicius nigdy nie był w stanie uchwycić wszystkich zawiłości tego człowieka, ale pozwala swoim głównym aktorom rozwijać wiarygodne aspekty ich osobowości i my możemy wypełnić niektóre luki, zrobić okrzyk zdumienia i zastanawiać się, dlaczego ktokolwiek chciałby w ogóle być związany z tym dość introwertycznym geniuszem filmowym. Samo wykonanie jest lekko stylizowane, aby naśladować niektóre z pierwotnych technik Godarda - czasem odwrócone ekspozycje, słaba kontynuacja, skoki w montażu - ale nie jestem pewien, czy były one naprawdę konieczne, aby przypomnieć nam postać, którą podążaliśmy. Można by pewnie zrobić miniserial o Godardzie i nadal nie zmieścić wszystkiego i/lub nie zrobić tego dobrze - to ma jednak dobre próby.