Paul (Ryan Reynolds) to Amerykanin pracujący w Iraku. Po ataku przez grupę Irakijczyków budzi się pogrzebany żywcem w trumnie. Ma przy sobie tylko zapalniczkę i komórkę. Prowadzi wyścig z czasem, aby uniknąć śmierci.
Interesujący i rozrywkowy film, który wyciąga maksimum z jednego aktora i trumny. Jednak, będziesz czuć się oszukany co jakiś czas, gdy zobaczysz, jak trumna wydaje się powiększać i zmniejszać.
Interesujący i rozrywkowy film, który wyciąga maksimum z jednego aktora i trumny. Jednak, będziesz czuć się oszukany co jakiś czas, gdy zobaczysz, jak trumna wydaje się powiększać i zmniejszać.
SamySam
03. 06. 2020
Bardzo KOCHAM ten film! Uwielbiam filmy takie jak ten i "Uwięzieni. Dzień terroru", całkowicie nakręcone w jednej klaustrofobicznej lokalizacji :-) tylko doskonały scenariusz może sprawić, że film…
Bardzo KOCHAM ten film! Uwielbiam filmy takie jak ten i "Uwięzieni. Dzień terroru", całkowicie nakręcone w jednej klaustrofobicznej lokalizacji :-) tylko doskonały scenariusz może sprawić, że film będzie pełen adrenaliny i nie irytujący, mimo że oczywiście plener jest na kilku metrach kwadratowych!
CinemaSerf
30. 01. 2025
70%
Mimo to, że w tej dosyć napiętej dramie jest kilka dziur w fabule, Ryan Reynolds mógłby właściwie zagrać jedną z najlepszych ról w swojej karierze. Być może dlatego, że budzi się i odkrywa, że został…
Mimo to, że w tej dosyć napiętej dramie jest kilka dziur w fabule, Ryan Reynolds mógłby właściwie zagrać jedną z najlepszych ról w swojej karierze. Być może dlatego, że budzi się i odkrywa, że został pochowany w dużym drewnianym pudle tylko z kieliszkiem, latarką i telefonem. Był w Iraku jako kierowca amerykańskiej firmy transportowej, gdy został zaatakowany i teraz jest obiektem żądania okupu w wysokości 5 milionów dolarów. Przez następne dziewięćdziesiąt minut musi użyć telefonu i swojej sprytu, aby znaleźć numery telefonów, które pomogą mu odnaleźć swoją konkretną dziurę w ziemi. To jednak było przed erą GPS w naszych telefonach - więc to dość gorączkowa sprawa, gdy zaczyna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw swojej sytuacji. Jest tu również możliwe jedno z najbardziej wkurzających rozmów telefonicznych, jakie kiedykolwiek słyszałem, między nim a jego dyrektorem personalnym, co naprawdę sprawiło, że krzyczałem "skłam, na miłość boską" na ekran. To daje Reynoldsowi szansę pozbycia się swojego wizerunku chłopca do bicia i próby wypełnienia swojej postaci pewnym stopniem klaustrofobicznej histerii od samego początku - i myślę, że robi to całkiem dobrze. Ma to groźną wiarygodność, a co do finału - cóż, też nie ma nic prostego. Warto obejrzeć, powiedziałbym.