Kate Jarvis jest w świetnej formie jako wrażliwie odrażająca „Mia”. Mieszkając z matką i siostrą, jest niesforna i niezainteresowana. Nikomu na niej nie zależy, a ona radośnie odpowiada tym samym.…
Kate Jarvis jest w świetnej formie jako wrażliwie odrażająca „Mia”. Mieszkając z matką i siostrą, jest niesforna i niezainteresowana. Nikomu na niej nie zależy, a ona radośnie odpowiada tym samym. Jednakże, aż do momentu, kiedy jej mama (Kierston Wareing) przyprowadza do domu nowego, przystojnego chłopaka. „Connor” (Michael Fassbender) nie ma dla niej czasu, co tylko ją bardziej wścieka. W międzyczasie postanawia uwolnić konia, który należy do miejscowych chłopców i jest przywiązany niedaleko ich przyczep. Z młotkiem w ręku, nie wszystko idzie zgodnie z planem - ale poznaje „Billy’ego” (Harry Treadaway), więc może to nie jest całkowita katastrofa. Jest jasne, jaki jest jej zamiar, a szybko rozwijająca się dramatyzacja pokazuje, jak sprytna może być w jego osiągnięciu. Tutaj historia trochę dla mnie zawodzi. Zbyt wiele bagażu zostaje zrzucone na nas, a już całkiem nielubiany zazdrosny „Mia” kontynuuje tak nieodpowiednie i bezmyślne zachowanie, że wszelkie moje współczucie dla niej ulatnia się. Pomiędzy Jarvisem a Fassbenderem (lub nawet Treadawayem) nie ma żadnej chemii i to nie pomaga przekonać, że coś tutaj jest prawdziwe. Jest głośno i ziemiste, oczywiście, ale jak ta nastoletnia harpia w ogóle stała się taką i dlaczego ktokolwiek - rodzina lub inny - miałby się w ogóle przejmować „Mią”. Bardzo silny i przekonujący wysiłek ze strony Jarvisa, jednak.