Klingońskie parchanci! Kirk staje się osobisty. To jest to, co jest ludzie, to jest dobry, uczciwy opowieść Star Treku, ma prawdziwe emocjonalne serce i chociaż niektórzy mogą deklamować brak…
Klingońskie parchanci! Kirk staje się osobisty. To jest to, co jest ludzie, to jest dobry, uczciwy opowieść Star Treku, ma prawdziwe emocjonalne serce i chociaż niektórzy mogą deklamować brak masowych bitew kosmicznych lub scenariuszy zagrożenia końcem wszechświata, to jest niezbędny film do pracy z protagonistami, których znamy i kochamy. Do miksu mamy naszych ulubionych obcych wrogów Klingonów (pod wodzą dziwnie obsadzonego Christophera Lloyda), ojca Spocka, Sareka, który dodaje gracji opowieści, a istotnie Kirk dostaje emocjonalny kopniak. Podczas gdy gdzie indziej hardcore fani dostają dużą niespodziankę z ukochanym Enterprise. To oczywiście tylko przygotowanie do następnego (i wspaniale wspaniałego) odcinka Star Treku IV: Podróż do domu, ale samodzielnie stoi to jako jedno z lepszych części serii. Nie tylko dlatego, że Leonard Nimoy ją reżyserował, bo okazuje troskę i myślenie o temacie, o którym oczywiście wie całkiem sporo. 7/10