Film opowiada historię Pinka, gwiazdy rocka, która nie może sobie poradzić z własnym życiem. Pink siedzi sam w pokoju hotelowym i robi retrospektywę własnego życia. Wspomina ojca, matkę, swoje dzieciństwo i beztroską młodość. Główny bohater jest wyalienowany, uważa że nikt się nim nie interesuje, zdradza go nawet żona. Doskonały film przy świetnej muzyce Pink Floydów. Muzyka do filmu w większej części została nagrana jeszcze raz przez Rogera Watersa, wiele utworów z płyty zostało przyspieszonych, dwa nie znalazły się w filmie, a uzupełniają je dwa nowe.
Muzyka Pink Floyd działa sama w sobie. Jako film to strata czasu. Nie wiem, czy Pink Floyd zdawali sobie sprawę z wpływu, jaki mógł mieć „The Wall”, gdy go wydali. Dzisiaj istnieje pewien konsensus w…
Muzyka Pink Floyd działa sama w sobie. Jako film to strata czasu. Nie wiem, czy Pink Floyd zdawali sobie sprawę z wpływu, jaki mógł mieć „The Wall”, gdy go wydali. Dzisiaj istnieje pewien konsensus w uznaniu go za jeden z najlepszych albumów rockowych, a „Another Brick in the Wall” stał się hymnem dla buntu młodzieży, która nie poddaje się regułom, dyktatom i konwencjom. I mogę powiedzieć to wszystko swobodnie, ponieważ rock nie jest w żadnym wypadku jednym z moich osobistych ulubionych stylów muzycznych. Słucham go sporadycznie, ale nie zapłaciłbym za bilet.
CinemaSerf
15. 06. 2025
70%
Użycie ikonicznego albumu Pink Floyd jako ścieżki dźwiękowej nie tylko ożywia ten żywy film, ale także pozwala Alanowi Parkerowi potraktować każdy utwór tak, jakby był szablonem do eksperymentowania…
Użycie ikonicznego albumu Pink Floyd jako ścieżki dźwiękowej nie tylko ożywia ten żywy film, ale także pozwala Alanowi Parkerowi potraktować każdy utwór tak, jakby był szablonem do eksperymentowania z różnymi stylami opowiadania. Istnieje motyw przewodni, a mianowicie opowieść o "Pink Floydzie" (Bob Geldof), który stracił swojego ojca podczas wojny, widział, jak jego żona go porzuciła i od tamtej pory, odkąd pamięta, ukrywa się za murem - fizycznym i psychicznym - próbując odzyskać równowagę po przytłaczającej edukacji, która tylko tłumiła naturalne poczucie kreatywności tego młodego człowieka. Kiedy osiąga szczyty muzycznej sławy, jego rozpacz tylko wzrasta, a mur zaczyna wywierać groźny i ograniczający wpływ, którego może nigdy nie uda mu się przełamać. Następne scenariusze silnie ilustrują i porównują wrażliwość młodych z psychicznie niestabilnymi dorosłymi, aktywnymi seksualnie i równie sfrustrowanymi, a poprzez użycie stylizowanej fotografii przenosimy się na naprawdę emocjonującą przejażdżkę. Jeśli pamiętasz sekwencję tytułową z "Yes, Minister", to zapewne przypomnisz sobie wskazany i przesadzony styl sztuki od Geralda Scarfe, który dostarcza moją ulubioną sekwencję ku końcowi tego filmu, ale także zaprojektował kilka innych istotnych epizodów w życiu człowieka, którego, z możliwym wyjątkiem Rogera Daltreya, nie potrafię sobie wyobrazić lepiej zagranej roli niż Geldof, który wkłada w coś całe serce i duszę przekonująco prawie w całości. Jest to surrealistyczne i rozrywkowe, a nawet jeśli zespół nie jest twoim ulubionym, ten film prezentuje innowację bardziej uderzająco i pomysłowo niż większość teledysków, które kiedykolwiek powstały.