Po raz pierwszy zobaczyłem wybitny oryginał 'King Konga', wciąż transcendentalny i fascynujący w swoim wtedy przewidującym wykorzystaniu sztucznych efektów, a następnie niedawny remake pana Petera…
Po raz pierwszy zobaczyłem wybitny oryginał 'King Konga', wciąż transcendentalny i fascynujący w swoim wtedy przewidującym wykorzystaniu sztucznych efektów, a następnie niedawny remake pana Petera Jacksona, który był nadal bardzo imponujący. Słyszałem tylko okropne rzeczy o wersji z lat 70., ale zacząłem podziwiać filmy Guillermina, które widziałem, i spojrzałem na obsadę, więc gdy znalazłem używany blu-ray za dobrą cenę, zaryzykowałem. Zdecydowanie jest to najmłodszy z rodzeństwa, ale zdecydowanie nie jest katastrofą. Zainteresowało mnie, że początkowo chcieli, aby Joseph Sargent reżyserował, a Peter Falk grał główną rolę, a Meryl Streep była brana pod uwagę do roli, którą ostatecznie zagrała Jessica Lange. Zmiany, jakie wprowadzili, aby zaktualizować Konga na lata siedemdziesiąte, były interesujące (chcieli, aby scenariusz był zupełnie inny niż arcydzieło Coopera/Schoedsacka), i pozostaję ciekawy, jakby się to potoczyło, gdyby pan Peter Jackson zdecydował się, aby Kong był schizoidalnym człekokopcem XXI wieku zamiast robić film z innego okresu. Nawet będąc Kanadyjczykiem, widok wież Bliźniaczych Wież World Trade Center sprawił, że nostalgicznie tęskniłem. Jedyną częścią filmu, która była męcząca do oglądania, był moment, gdy Kong musiał występować na obchodach amerykańskiego dwustulecia niepodległości, a na końcu byłbym ciekaw, jak Lange tak szybko zeszła z dachu jednej z wież. Odpowiedź prawdopodobnie leży na podłodze sali montażowej, a montaż prawdopodobnie był pośpieszny ze względu na datę premiery, więc nikt tego prawdopodobnie nie zauważył...