Generał Maximus po powrocie do Rzymu staje się gladiatorem z zamiarem pomsty za śmierć rodziny. Jego droga wiedzie do zemsty i stania się bohaterem całego Imperium. 'Gladiator' to opowieść o odwadze i zemście w realiach Cesarstwa Rzymskiego.
Gladiator to mój ulubiony film wszech czasów. Jest to epickie arcydzieło pod wieloma względami i naprawdę wyjaśnia dlaczego mimo licznych obejrzeń, Gladiator wciąż mnie zachwyca swoimi potężnymi…
Gladiator to mój ulubiony film wszech czasów. Jest to epickie arcydzieło pod wieloma względami i naprawdę wyjaśnia dlaczego mimo licznych obejrzeń, Gladiator wciąż mnie zachwyca swoimi potężnymi obrazami i wieloma innymi istotnymi aspektami, dzięki czemu zdobył aż pięć Oscarów. Ten film jest bardzo dobrze napisany, z dobrze dobraną obsadą, pierwszorzędną grą aktorską (szczególnie Russella Crowe'a i Joaquina Phoenixa), oszałamiającą kinematografią i zdecydowanie silną postacią Maximusa (wspaniale zagranej przez Russella Crowe'a), której życie, walka, rozczarowanie i gniew naprawdę poruszają widza, jakby uwaga świata koncentrowała się na nim. Gladiator nie jest filmem historycznym, ponieważ użył historii starożytnego Cesarstwa Rzymskiego jedynie jako tła czasowego.
John Chard
10. 08. 2014
100%
Gladiator Ridleya Scotta nie jest doskonałym filmem, ale ma wystarczająco dużo zalet, aby stał się ulubieńcem wśród fanów gatunku. Fabuła jest prosta, ale wciągająca i emocjonalna. Aktorstwo jest…
Gladiator Ridleya Scotta nie jest doskonałym filmem, ale ma wystarczająco dużo zalet, aby stał się ulubieńcem wśród fanów gatunku. Fabuła jest prosta, ale wciągająca i emocjonalna. Aktorstwo jest doskonałe, z Russellem Crowe'em w roli Maximusa i Joaquinem Phoenixem jako Commodusem na czele. Dialogi są literackie i poetyckie, sceny akcji są dobrze nakręcone i napięte. Gladiator to świetny przykład gatunku, który ożywił starą tematykę i przyniósł jej nowe życie.
Kowalczyk
12. 08. 2018
80%
Gladiator Ridleya Scotta to prawdziwe arcydzieło swojego gatunku. Z unikalnymi scenami walki, kinematografią, grą aktorską i reżyserią. To naprawdę trzeba obejrzeć. Wstyd, jeśli jeszcze nie widziałeś…
Gladiator Ridleya Scotta to prawdziwe arcydzieło swojego gatunku. Z unikalnymi scenami walki, kinematografią, grą aktorską i reżyserią. To naprawdę trzeba obejrzeć. Wstyd, jeśli jeszcze nie widziałeś tego filmu!
CinemaSerf
18. 04. 2023
80%
To ma w sobie prawie wszystko od filmu 'Spartakus' (1960) poprzez 'Upadek i upadek Cesarstwa Rzymskiego' (1964) aż po kawałek 'Quo Vadis' (1951) - a Ridley Scottowi udało się stworzyć wspaniałe…
To ma w sobie prawie wszystko od filmu 'Spartakus' (1960) poprzez 'Upadek i upadek Cesarstwa Rzymskiego' (1964) aż po kawałek 'Quo Vadis' (1951) - a Ridley Scottowi udało się stworzyć wspaniałe widowisko filmowe. Russell Crowe gra głównego bohatera 'Maximusa'. Dowódca armii nad Renem dla cesarza Marcusa Aureliusza (Richard Harris) i jego wyznaczony następca - aż do momentu, gdy syn cesarza 'Commodus' (Joaquin Phoenix) i jego siostra 'Lucilla' (efektywna Connie Nielsen) nagle zmieniają sytuację na górze. Zdradzony i pozostawiony na pewną śmierć, nasz bohater teraz musi dokonać innych zmian, jeśli ma przetrwać w swoim nowym świecie - kontrolowanym przez niewolniczego 'Proximusa' (Oliver Reed) i pomścić się na swojego nowego cesarskiego wroga. Film prezentuje się świetnie, obsada - w tym mocne role aktorskie od Sir Dereka Jacobi, Johna Shrapnela, Djimona Hounsoua i Tomas Arany - wszystko dobrze przyczynia się do tego wielkościowego epickiego sagi historycznej. Wysoka polityka, zdrada i dwulicowość są zrównoważone poczuciem integralności i kamaraderii, gdy 'Maximus' zaczyna pobudzać swoich kolegów i sojuszników politycznych do czegoś więcej niż tylko rozproszona grupa walcząca tylko o przetrwanie każdego dnia. Reed i Harris pojawiają się tylko sporadycznie, ale oba dodają bogactwo do charakteryzacji, które są zdominowane przez dwa świetne występy od Crowe i Phoenixa, które uosabiają walkę dobra ze złem i ostateczną władzę w imperium, gdzie korupcja i brutalność handlują ludzkim życiem, jakby to był arbuz. Dodajmy do tego kilka znakomitych efektów wizualnych i ekscytującą ścieżkę dźwiękową od Hansa Zimmera (i Lisy Gerrard) i mamy przekonujący seans na dużym ekranie, który pokazuje, że w Hollywoodzie wciąż pozostała iskra ducha Cecila B. De Mille'a.