Eddie Murphy tu robi praktycznie wszystko, poza tym, że mnie nie rozśmiesza, w tym niedojrzałym filmie, który sprawia, że filmy "Carry On" wydają się dziełem Ingmara Bergmana. Muszę być sprawiedliwy,…
Eddie Murphy tu robi praktycznie wszystko, poza tym, że mnie nie rozśmiesza, w tym niedojrzałym filmie, który sprawia, że filmy "Carry On" wydają się dziełem Ingmara Bergmana. Muszę być sprawiedliwy, jest elastyczny - głównie dzięki umiejętnościom nominowanego do Oscara zespołu charakteryzatorów (33 osoby są wymienione!) - gdy gra tytułowego dziwaka, swoją własną większą niż życie żonę "Rasputię" i jego adoptowanego chińskiego ojca "Wonga", który prowadzi sierociniec, do którego został bez ceremonii wyrzucony jako niemowlę. Gdy była sierota "Kate" (Thandiwe Newton) wraca do ich rodzinnej wsi, jest zdesperowany, by ożywić ich przyjaźń z dzieciństwa, ale będzie musiał zmierzyć się ze swoją własną żoną i jej narzeczonym "Delonem" (Cuba Gooding Jr). W międzyczasie sierociniec staje się centrum uwagi, gdy "Rasputia" i jej bracia związani z przestępczością mają plany na miejsce, co sprawi, że sytuacja stanie się jeszcze bardziej niezręczna dla "Norbita" i jego romantycznych planów z "Kate", która również planuje zakupić miejsce. Czy uda mu się uratować dzień i zdobyć dziewczynę? Może to wyglądało dobrze na papierze, albo może Eddie Murphy po prostu otoczył się ludźmi nieprzygotowanymi do odmowy, ale po około pięciu minutach jest jasne, że ten film jest przeznaczony tylko dla jego zagorzałych fanów. Potwierdza niemal każdy stereotyp, ale nie w zabawny sposób. Wszystko jest napisane tak, jakby widzowie mieli osiem lat i oglądali pantomimę z fałszywymi piersiami, kołyszącymi się częściami, gdzie nie powinny być i, no cóż, rozumiesz. Na plus, nie ma czasu na zwlekanie, a akcja następuje szybko i gwałtownie, ale szczerze mówiąc, znalazłem się bardziej krzywiącym się niż uśmiechającym, nie mówiąc już o chichotaniu. Johnny Depp nieźle uchodził z noszeniem fioletu w "Krainie Czekolady" w 2005 roku, ale Murphyowi w ogóle to nie wychodzi. Ani nic innego. Dziecinny i wulgarny, przepraszam.