To jest jedna z tych rodzinnych dramat, ktore sa czasem wydaja naprawde absurdalne, ale jednoczesnie sa bardzo obserwacyjnie zabawne. Najpierw jest 'Joe' (Woody Allen), ktory kiedys byl zonaty z …
To jest jedna z tych rodzinnych dramat, ktore sa czasem wydaja naprawde absurdalne, ale jednoczesnie sa bardzo obserwacyjnie zabawne. Najpierw jest 'Joe' (Woody Allen), ktory kiedys byl zonaty z 'Steffi' (Goldie Hawn), ktora teraz jest zona 'Boba' (Alan Alda). Ma dwie corki z drugiego malzenstwa, a on syna z pierwszego - zabawnie zatwardzialy republikanin w tym gniezdzie liberalizmu! Potem sa 'Holden' (Edward Norton) i 'Skylar' (Drew Barrymore) szalenie zakochani, ale nie moga sobie pozwolic na pierscionek zareczynowy za 50 000 dolarow i dosc nieudolni jesli chodzi o cokolwiek romantycznego. Tymczasem 'Joe' mieszka w Paryzu i dochodzi do siebie po swoim ostatnim emocjonalnym zawodzie z zdecydowanie mlodsza kobieta, wiec przyjezdza odwiedzic swoja inna rodzine tylko po to, by potknac sie na zone 'Von' (Julia Roberts) podczas biegania, i... Gdy nici zaczynaja sie mile splec, zostajemy przedstawieni gwiazdorowi filmu - przynajmniej dla mnie - a jest to Tim Roth jako oczywiscie zuchwalym bylym wiezniem 'Ferry'. Zostaje zaproszony przez uprzejmego 'Boba' na rehabilitacyjna kolacje tylko po to, aby zakochac sie w 'Skylar' i zaoferowac jej zycie, ktore moze byc mniej nudne niz to, ktore oferuje nieobdarowany wyobraznia 'Holden'. Wszystko jest sklejone za pomoca kilku numerow muzycznych, dzieki ktorym prawie kazdy moze spiewac i Norton pokazac nam, ze potrafi opanowac choc jeden czy dwa kroki taneczne. Scenariusz ma pewna moc, i choc jest pewne obrzydliwosci w zwiazku miedzy 'Joe' a praktycznie wszystkimi (zawsze mlodszymi) kobietami w jego zyciu, zaczyna sie to zmieniac w cos raczej zalosnego, gdy jego postac nieustannie dazy do szcześcia, albo przynajmniej zadowolenia, ktore widzi wokol siebie. Allen jest w duzej mierze po prostu tym samym, co zawsze, ale Hawn z pewnoscia potrafi utrzymac melodie razem i jest w swoim zywiole, podobnie jak w formie Alda i Barrymore, ktora swietnie dziala jako kontrast do coraz bardziej glupich popisow swojego kryminalnego kumpla, ktory nie ma nic przeciwko wciaganiu jej do swoich skokow i rabunkow. Jest to krotkie i slodkie z mnostwem postaci do polubienia, wreczania i smiania sie z nich, i ja calkiem sie tym bawilem.