Wrona (1994) Nie widziałem go od około dziesięciu lat, a kiedy pełnia księżyca oświetlała moje okno mieszkania w nocy, po prostu czułem, że warto zatopić się w jakiejś gotyckiej doskonałości Proyasa…
Wrona (1994) Nie widziałem go od około dziesięciu lat, a kiedy pełnia księżyca oświetlała moje okno mieszkania w nocy, po prostu czułem, że warto zatopić się w jakiejś gotyckiej doskonałości Proyasa. Pytanie wciąż stuka do wszystkich naszych drzwi, a mianowicie czy film stałby się kultowym klasykiem, jakim się stał, gdyby nie tragedia Brandona Lee? To trudne pytanie do odpowiedzi, ponieważ wszyscy mamy w sobie pewną morbidityjną ciekawość, zwłaszcza wobec filmów i ich gwiazd. Dlatego z ponownego obejrzenia filmu po bardzo długim czasie dowiedziałem się o wiele więcej, a mianowicie to, że może przyciągnął nas lata temu z powodu tragedii i serca pękającej historii pisarza Jamesa O'Barr'a przy narodzinach postaci Erica Dravena, ale teraz potrafi porwać, wzbudzić emocje i zniszczyć własnymi siłami. Gotycki design artystyczny i ścieżka dźwiękowa są ucieleśnieniem emo jeszcze przed wynalezieniem takiej etykiety, Lee jest zwinny i zręczny i daje wszystkim znać, jakim talentem zostaliśmy okradzeni tamtego przełomowego dnia w marcu 1993 roku. Złoczyńcy to lista osób do takich ról, Kelly, Wincott, Todd, podczas gdy Ernie Hudson staje na czele dobrego gliny. I wreszcie Proyas, borykający się z budżetem już przed śmiercią Brandona, który potrafił stworzyć ten świat wiecznego przygnębienia, ale wciąż oferuje nadzieję i piękno - to drugie za pomocą ujęć, odjazdów i skomplikowanych ujęć zmartwionego Dravena, pokazuje, że jest sprzedawcą znaczących umiejętności. W skrócie, Wrona (1994) zasługuje na to, aby nie była postrzegana jako kultowy klasyk, ale po prostu jako klasyczna, kropka. 9,5/10