Byłem dość zdenerwowany, gdy to zobaczyłem. Spodziewałem się pewnego rodzaju hybrydy „Innego świata” spotyka „Brideshead Revisited”, gdy rozwija się historia „Olliego” (Barry Keoghan) i jego…
Byłem dość zdenerwowany, gdy to zobaczyłem. Spodziewałem się pewnego rodzaju hybrydy „Innego świata” spotyka „Brideshead Revisited”, gdy rozwija się historia „Olliego” (Barry Keoghan) i jego arystokratycznego kolegi „Felixa” (Jacob Elordi). Oboje studiują na Uniwersytecie Oksfordzkim, ale pierwszy mężczyzna jest bardzo ubogim krewnym swoich zamożnych rówieśników. Pewnego popołudnia „Felix” przychodzi mu z pomocą, pożyczając mu swój rower, a co teraz następuje, to przyjaźń, która stopniowo zaczyna się rozwijać, a ten ostatni zaprasza swojego nowego przyjaciela do swojego sławnego pałacu jako gościa swojej matki (Rosamund Pike) i ojca (Richard E. Grant). Towarzyszy im przez tę całą przygodę nieco złośliwy i zazdrosny „Farleigh” (Archie Madekwe), gdy ich letnie wakacje oscylują od hedonistycznych i przyjemnych do okropnych i tragicznych. To trochę powolne rozpoczęcie, ale kiedy już dotrą do rodowego pałacu, historia zaczyna nabierać tempa, a „Olli” okazuje się dość zręczny w nawigowaniu - nawet manipulowaniu - często dość zdradliwym środowiskiem, w którym się znajduje. Na pewno jest zbyt przesycony dialogami, ale Keoghan wypada tu dobrze i zaczyna się budować stopień grozy, kiedy zaczynamy zdawać sobie sprawę, że może nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Uważam, że Madekwe również jest dość dobry jako odrażający podlizywacz (tylko trochę bardziej ekskluzywny) i Carey Mulligan także doskonale balansuje na linie swojej postaci. Fotografia i estetyka filmu wraz z muzyką Anthony'ego Willisa dodają historii pewną bogactwo, które nie jest takie stereotypowe, jak obawiałem się. Nie sądzę, że to film, o którym będę pamiętał za kilka lat, ale zdecydowanie warto go obejrzeć, gdyż pan Keoghan kontynuuje swoją podróż w kierunku jeszcze większego sukcesu.