Louis Garrel podoba mi się - ma na sobie coś, co zwykle przyciąga mnie do oglądania ekranu. Tutaj jednak historia jest trochę zbyt naciągana! On („Abel”) zabiera swoją matkę „Sylvie” (Anouk Grinberg)…
Louis Garrel podoba mi się - ma na sobie coś, co zwykle przyciąga mnie do oglądania ekranu. Tutaj jednak historia jest trochę zbyt naciągana! On („Abel”) zabiera swoją matkę „Sylvie” (Anouk Grinberg) do więzienia, gdzie prowadzi zajęcia aktorskie i gdzie związała się z „Michaelem” (Roschdy Zem). Teraz „Abel” jest trochę sceptyczny co do tego, że jego matka wychodzi za byłego więźnia i wkrótce on i jego najlepszy przyjaciel „Clémence” (Noémie Merlant) przeprowadzają dość niezgrabną obserwację mężczyzny. „Michel” jednak nie jest głupi i zanim się obejrzymy, szpiegująca para wpada w plan kradzieży dużej dostawy kawioru z dostawczego samochodu na stacji benzynowej! To, co się tu dzieje, wywołuje sporadyczny uśmiech i jest ogólnie wystarczającym małym dramatem - ale wciąż zbyt często przesadza w stronę słabej komiczności. To także historia miłosna i dramat rodzinny, który jest lepszy niż telenowela, ale tylko o mało - to jakbyśmy oglądali niekompletny odcinek z życia ludzi, których naprawdę nie znamy - ani się z nimi nie zaznajamiamy. Merlant jest powiewem świeżości i dobrze współpracuje ze swoim coraz bardziej nieudolnym kumplem „Abelem”, gdy zmierzamy ku zakończeniu z kilkoma zwrotami akcji, które trzymają nas w napięciu. Całkiem mi się to podobało, ale to całkowicie zapomniana rozrywka, przepraszam.