Malcolm McDowell jest megalomanem "Kesslee", który na post-apokaliptycznej Ziemi postanawia kontrolować najważniejszą substancję pozostałą dla człowieka. Woda. Tymczasem grupa zbieranin przestępców…
Malcolm McDowell jest megalomanem "Kesslee", który na post-apokaliptycznej Ziemi postanawia kontrolować najważniejszą substancję pozostałą dla człowieka. Woda. Tymczasem grupa zbieranin przestępców składająca się z eponimicznej postaci w stylu "Harley Quinn" (Lori Petty), "T-Saint" (Ice-T) i "Jet Girl" (Naomi Watts), którzy wędrują z czołgiem i odrzutowcem, razem z niektórymi złośliwymi kangurami i "Booga" (Jeff Kober), postanawiają, że zemsta będzie ich. To, co teraz następuje, to naprawdę pochodna, powtarzalna i szczerze dość nudna pół-animowana przygoda akcji, która powtarza niemal każdy temat z książki i zbytnio polega na charakteryzacjach, które są poważnie niedostarczane przez obsadę, która po prostu nie radzi sobie z zadaniem. McDowell tylko się wygłupia przez cały czas, a dialog jest banalny. Rachel Talalay mogła zrobić znacznie więcej z elementami przypominającymi "Mad Max", ale zamiast tego pozwala temu po prostu przewiewać się w dziecinny, zapatrzony dramat, który oferuje niewiele do zaangażowania i zestaw efektów wizualnych, które widzieliśmy już wiele razy wcześniej. Pojawia się na chwilę Iggy Pop, a "rippers" wnosi pewną, mile widzianą losowość do tego w przeciwnym razie naprawdę mało inspirującego niewypału. Przepraszam, ale bym się nie fatygował, gdybym był tobą.