W stosunkowo krótkim czasie znaleziono ponad dziesięć martwych kobiet związanych przy drodze - a policja jest zaskoczona? Te kobiety nie były seksualnie napastowane, ale uduszone za pomocą węzła…
W stosunkowo krótkim czasie znaleziono ponad dziesięć martwych kobiet związanych przy drodze - a policja jest zaskoczona? Te kobiety nie były seksualnie napastowane, ale uduszone za pomocą węzła zawiązanego w ich chustach. Nie przekonani, że wszystko jest wykonywane przez organy, śledczy dziennikarz 'Rahimi' (Zar Amir-Ebrahimi) postanawia dotrzeć do prawdy. Jednocześnie śledzimy życie taksówkarza 'Saeeda' (Mehdi Bajestani) i jego codzienne życie pomaga nam zdać sobie sprawę, że zmarłe kobiety były prostytutkami. Nie żeby ich wykorzystywał, ale dość szybko zauważamy, że historie są ze sobą powiązane. W tym momencie fabuła nieco odpada - dochodzimy do sedna morderstwa trochę za prosto jak na mój gust; ale faktycznie w miarę rozwoju fabuły uświadamiamy sobie, że najważniejszym elementem nie jest odnalezienie sprawcy. Szybko staje się to oceną procesu sądowego - i głosem opinii publicznej - co może wskazywać, że te zabójstwa są w pewien sposób usprawiedliwione. Te kobiety były przecież grzeszne i nieodwołalne. Czy morderca może skorzystać na tej gorliwości i uniknąć sprawiedliwości? To dość intrygujący film, który przygląda się temu, jak wiara religijna może zderzać się z sprawiedliwością obywatelską; jak zwykle przestrzegający prawa obywatele sami mogą; jak człowiek może szczerze wierzyć, że czyni dobro, usuwając 'plamy' ze swojej społeczności... Nie mogę uwierzyć, że ktokolwiek z Zachodu obejrzałby to z innym uczuciem niż wstręt do tych przestępstw, ale ten film stara się pokazać obie strony w sposób zastanawiający. Choć nie zmienił mojej opinii, to zaoferował równowagę, która sprawia, że ostatnie dwadzieścia minut są o wiele mniej przesądzone, niż byśmy mogli się spodziewać. Bajestani wypadł dobrze, a to nie jest tylko dobry vs. zły dramat kryminalny. Warto obejrzeć. Telewizor będzie w porządku, chociaż.