Gdybym miał wymyślić jedno słowo opisujące najnowszy film scenarzysty i reżysera Woody'ego Allena, musiałby to być „bez znaczenia”. Ten płaski, nieinspirujący film o trofealnej żonie (Lou de Laâge)…
Gdybym miał wymyślić jedno słowo opisujące najnowszy film scenarzysty i reżysera Woody'ego Allena, musiałby to być „bez znaczenia”. Ten płaski, nieinspirujący film o trofealnej żonie (Lou de Laâge) zbyt zaborczego i bogatego paryskiego biznesmena (Melvil Poupaud), która ma romans po przypadkowym spotkaniu ze swoim dawnym kolegą z klasy (Niels Schneider), jest bliski dno kariery sławnego twórcy. Drewniane postacie w filmie rutynowo wypowiadają błache, czasem śmieszne dialogi usiane niechlujnymi odniesieniami do zamożnego życia i oczywistymi, płytkimi spostrzeżeniami na temat sztuki, poezji i kultury. Oczywiście są też zmęczone dyskusje o roli, jaką odgrywa szczęście w naszym życiu, które teraz zostały włączone do scenariuszy prawie wszystkich 50 filmów Allena. Nawet fabuła wydaje się być powtórzeniem poprzednich premier z elementami, które wydają się być zaczerpnięte z takich produkcji jak „Zbrodnie i wykroczenia” (1989), „Match Point” (2005) i „Irracjonalny mężczyzna” (2015), tylko przestawionymi w lżejszej, mniej interesującej konfiguracji tych innych lepszych dzieł - i z niecharakterystycznym i nad wyraz przewidywalnym zakończeniem. Francuski scenariusz filmu jest może jedynym wyróżniającym elementem tego dzieła, ale to dodaje niewiele do gotowego produktu (oprócz możliwego zmęczenia oczu, z jakim widzowie mogą odejść po przeczytaniu wszystkiego). Nie zrozumcie mnie źle - Allen to jeden z moich ulubionych reżyserów wszech czasów, ale ta produkcja (jak wiele z tych ostatnich lat) nie jest jednym z jego lepszych wysiłków. W rzeczywistości spekuluje się (nawet przez samego reżysera), że to może być jego ostatni obraz, i szkoda, jeśli miałby zakończyć swoją karierę filmową w ten sposób, odchodząc szeptem zamiast hukiem. Ale jeśli zbiornik jest już pusty w tym momencie, lepiej jest teraz przestać niż kontynuować produkcję przeciętnych, łatwo zapominanych obrazów, które odwracają uwagę od zdecydowanie świetnego dorobku.