No, obudzili The Exorcist... i dziwnie Antykatolicki... i właśnie z tego zbankrutował. Serio, Egzorcysta Papieża był lepszy i WSZYSCY wiedzieli, że to zbankrutuje. Teraz powiem ci, że powinieneś…
No, obudzili The Exorcist... i dziwnie Antykatolicki... i właśnie z tego zbankrutował. Serio, Egzorcysta Papieża był lepszy i WSZYSCY wiedzieli, że to zbankrutuje. Teraz powiem ci, że powinieneś wrócić i obejrzeć wcześniejsze filmy, bo były lepsze... OBA. Masz tu dwie małe dziewczynki, silne antykatolickie przesłanie, silne antypatriarchalne przesłanie, wiesz... zwykłe Hollywoodzkie przesłanie (oprócz Antykatolickiej części, jest to martwy koń, który jeszcze nie był porządnie zbity) i, co najważniejsze, ten sam zabójca sequel/reboot/franżysa, który stara się urazić wszystkich fanów oryginalnego filmu... i wszystkich, którzy pomogli w jego stworzeniu. Co, szczerze mówiąc, też jest martwym koniem, który w dzisiejszych czasach jest zbyt często bit. Właściwie, urażanie oryginału jest swoistym tropem tych dni. Ludzie, którzy naprawdę lubią Terminator: Dark Fate, będą zachwyceni tym... ale wszyscy inni będą przewracać oczami, bo na końcu dnia, ma dokładnie takie same nudne przesłanie jak wszystko inne. I jak wszystko inne z tym przesłaniem, wszystko inne od początku do końca ustępuje. Złe dialogi posypane politycznymi wykładami. Zła gra aktorska (ale bądźmy szczerzy, nie mieli z czym pracować) i w końcu nawet demon brakował sarkastycznego i wulgarnego dowcipu pierwszego. Ale jeśli spodobał ci się Dark Fate i myślałeś, że The Rise of Skywalker był lepszy niż Imperium, ten film jest dla ciebie. Ale wszyscy inni to już widzieli i mają tego dość.