Armia umarłych nie spełniła żadnych oczekiwań, ale pomimo swoich kilku problemów Zack Snyder stworzył dość interesujący postapokaliptyczny świat. Z Matiasem Schweighöferem w dwóch najważniejszych…
Armia umarłych nie spełniła żadnych oczekiwań, ale pomimo swoich kilku problemów Zack Snyder stworzył dość interesujący postapokaliptyczny świat. Z Matiasem Schweighöferem w dwóch najważniejszych rolach w filmie - reżysera i głównego aktora - Armia złodziei bardziej przypomina spin-off postaci niż faktyczny prequel do z pozoru nowej franczyzy. W tym kontekście namiętny protagonist, Dieter, jest wystarczająco przekonujący, aby unieść większość stylizowanego filmu. Matthias dostarcza zabawnego, angażującego występu, który niestety jest częściowo uszkodzony przez nadmiernie nudne żarty. Reszta zespołu podąża za niewiarygodnie klasycznymi, łatwo zapominanymi archetypami, chociaż nie mogę naprawdę zarzucić interpretacji Nathalie Emmanuel (F9). Zrobienie prequela do oryginalnego filmu z zombie bez zombie od razu obniża poziom ekscytacji, ale sekwencje napadu są dość rozrywkowe. Ścieżka dźwiękowa od Hansa Zimmera i Steve'a Mazzaro zdecydowanie sprawia, że ten film wydaje się o wiele bardziej epicki i emocjonalnie potężny, niż naprawdę jest. Ogólnie, Armia złodziei przeciąga swój pobyt, a sceny otwierania sejfów stają się coraz mniej ekscytujące z postępującym brakiem kreatywności podczas każdego rabunku. W końcu przyznaję, że ten wszechświat ma pewien potencjał, ale jak dotąd wciąż czekam na film, który naprawdę mogę pokochać i wspierać.