To jest zabawne. Oprócz pokazania nam, jak sprawny był Rupert Everett w 1994 roku, jest to głupia i przyjemna opowieść o zombie. Jest to zgrabnie nazwany zarządca cmentarza "Dellamorte", który wraz…
To jest zabawne. Oprócz pokazania nam, jak sprawny był Rupert Everett w 1994 roku, jest to głupia i przyjemna opowieść o zombie. Jest to zgrabnie nazwany zarządca cmentarza "Dellamorte", który wraz ze swoim zawsze głodnym kompanem "Gnaghi" (François Hadji-Lazaro) ma za zadanie upewnić się, że ci, których pochowuje, faktycznie pozostają martwi! Ma to wszystko opanowane do perfekcji, aż do momentu przybycia pięknej "Ony" (Anna Falchi). W tym momencie jego system zawodzi i odkrywa wiele nowych zastosowań dla nagrobków - pod jednym z nich, jak się zdaje, leży jej niedawno zmarły mąż! Produkcja jest tania i wesoła, zombiaki są stosunkowo łatwe do pozbycia się, a więc nacisk można skierować całkowicie na talent aktorski, który nic przed sobą (ani przed nami) nie ukrywa. Jest tu świetna scena, w której autobus pełen pasażerów potrąca zarówno go, jak i kilku motocyklistów - co sprawia, że ma całkiem spory kłopot następnego dnia. To tak w skrócie charakteryzuje to, co otrzymujemy tutaj. W żaden sposób nie pobudzi to twojego mózgu, ale jest dość rozrywkowe.