Teraz nie wiem, jak to jest z tobą, ale jeśli zacząłbym dostawać wiadomości tekstowe od nieznanego numeru, które były emocjonalnie ujawniającego charakteru, myślę, że grzecznie poinformowałbym…
Teraz nie wiem, jak to jest z tobą, ale jeśli zacząłbym dostawać wiadomości tekstowe od nieznanego numeru, które były emocjonalnie ujawniającego charakteru, myślę, że grzecznie poinformowałbym nadawcę, że się pomylił! Nie tak tutaj, kiedy dość nieudolny "Rob" (Sam Heughan) zaczyna dostawać wiadomości, które z pewnością zwracają jego uwagę, i uwagę jego kolegów "Lisa" (Lydia West) i "Billy" (Russell Tovey). Jest w stanie wyciągnąć wystarczająco dużo z jej tekstów, aby ostatecznie zorganizować spotkanie (w operze) i wkrótce zostaje przedstawiony "Mira" (Priyanka Chopra Jonas), która nadal dochodzi do siebie po śmierci swojego poprzedniego chłopaka w wypadku samochodowym - stąd nadal myśli, że rozmawia z nim, gdy wysyła wiadomości na jego stare, teraz przeniesione numer telefonu! Tymczasem "Rob" został zadany z przeprowadzeniem dogłębnego wywiadu z Celine Dion, która szykuje się do trasy koncertowej, i po dość chwiejnym początku na konferencji prasowej, postanawia pomóc naszemu durnowatemu bohaterowi uporządkować jego dość kuriozalny związek. Trzeba przyznać, że Heughan nie jest typowym ładnym chłopcem w tym filmie, ale to tylko nieznaczny plus, ponieważ fabuła błąka się od absurdalnej do absurdalnej przed zakończeniem, które mogło nastąpić tylko dziewięćdziesiąt minut wcześniej. Ścieżka dźwiękowa daje nam szansę przypomnienia sobie, jak potężny jest głos pani Dion, ale jej gra aktorska powinna być czymś, co szybko schowa do tylnej szuflady na skarpetki - rekomendacja, którą można byłoby zastosować niemal do całej obsady (i do dość słabej pisowni). Jedyną odkupującą sceną, jaką czułem, był zdrowy Nick Jonas jako jej towarzysz, który, po zorientowaniu się, że nie będzie miał seksu, zaczyna szukać alternatywnego partnera, z którym spaliłby kalorie z napojów - podczas gdy wciąż są w taksówce! Tutaj w ogóle nie ma niczego, o czym warto pisać do domu, czas upływa przyjemnie i łatwo zapomnienia, ale na pewno nie wymaga doświadczenia kinowego.