"Mistrz" to fascynująca historia spotkania wizjonera, który głosi, że odkrył zagadkę istnienia, i człowieka, który mu uwierzył i zaczął ślepo wypełniać jego polecenia. Opowieść o pragnieniu władzy i miłości, o mrokach ludzkiej duszy i odwiecznej tęsknocie za swoim miejscem na ziemi.
Nowoczesny samolubny śmieć. Za długi. Nie zyskałem nic z oglądania tego. Jest ładnie sfotografowany, ale to jest oczywiste w XXI wieku. Aktorstwo jest dobre, ale to jest recenzja filmu jako całości.…
Nowoczesny samolubny śmieć. Za długi. Nie zyskałem nic z oglądania tego. Jest ładnie sfotografowany, ale to jest oczywiste w XXI wieku. Aktorstwo jest dobre, ale to jest recenzja filmu jako całości. Nie trać czasu.
Filipe Manuel Neto
27. 05. 2023
50%
To film dla dość wąskiej grupy odbiorców i jest bardzo powolny... zbyt powolny. Szczerze mówiąc, spodziewałem się więcej po tym filmie. Pewnego silnego iskry dramatycznej, która naprawdę…
To film dla dość wąskiej grupy odbiorców i jest bardzo powolny... zbyt powolny. Szczerze mówiąc, spodziewałem się więcej po tym filmie. Pewnego silnego iskry dramatycznej, która naprawdę usprawiedliwiła by czas spędzony na jego oglądaniu. Niestety, wydaje się, że jedyną motywacją do obejrzenia filmu jest jego krytyka Kościoła Scjentologicznego, krytyka, która, jeśli trochę poczytasz i zwrócisz uwagę, nawet nie jest sugerowana. Paul Thomas Anderson jest uznawanym reżyserem, zwłaszcza po filmach „Magnolia” i „Skrze krew łzy”. Nie będę tego dyskutować, przynajmniej dlatego, że nie jest to reżyser, z którym czuję się komfortowo (myślę, że licząc ten, widziałem tylko dwa z jego filmy). Ważne jest ten film, a tutaj reżyser wykonał dobrą robotę. Prawdopodobnie to nie jest najlepsze w jego karierze, są bardzo dyskusyjne opcje zwłaszcza pod względem montażu i rytmu, ale to wystarczy. Praca obsady jest jeszcze lepsza. Joaquin Phoenix daje nam nieskazitelny, intensywny i bardzo dramatyczny występ, nawet jeśli jest całkowicie przewyższony charyzmą Philipa Seymoura Hoffmana, całkowicie trafnym wyborem dla postaci, która wymagała nie tylko charyzmy, ale również przywództwa, potwierdzenia i władzy. Aktor, który nas nagle opuścił i dość przedwcześnie, był słusznie nominowany do Oscara. Laura Dern i Amy Adams zapewniają główne obecności kobiece, i robią to bezpiecznie, nawet jeśli trochę dyskretnie. Na poziomie technicznym film ma kilka bardzo dobrych punktów i inne, które nie są tak dobrze rozwinięte: jeśli z jednej strony mamy doskonałą kolekcję scenografii i kostiumów, dobrą rekonstrukcję historycznych okresów i miejsc, doskonałą kinematografię i zazdrosną pracę kamery, mamy również źle zrealizowany montaż, niezdolny do nadania filmowi większego dramatu i jakiegoś rytmu. Nie wiem, czy to było celowe czy nie, co wiem to, że film jest obrzydliwie powolny, nudny i nudny, z tonami niezgrabnie napisanych dialogów i dużo straconego czasu pomiędzy nimi. Zostałem z uczuciem, że byłoby całkowicie możliwe, w montażu, skrócić około pół godziny filmu bez rygorystycznie zmieniania znaczenia lub ryzykowania zniszczeniem historii. A mówiąc o montażu nieuchronnie prowadzi nas to do rozmowy o scenariuszu. Nie jestem i nigdy nie byłem członkiem Kościoła Scjentologicznego, więc czuję się swobodny oglądać film, który go otwarcie krytykuje, a także film, który go krytykuje bardziej ukrycie, jak w tym przypadku. To, co film jasno pokazuje, to waga wielkiej charyzmy wielkiego przywódcy dla rozwoju kultu, ale to było coś, co wydawało mi się wystarczająco jasne. Istnieją także fragmenty, w których film sugeruje, że Scjentologia (jak „Przyczyna”) to wielkie oszustwo, ale to również jest pozornie jednomyślne wśród ogółu społeczeństwa i opiera się w pewnym stopniu na zeznaniach byłych członków kościoła. Niemniej jednak nie jest to film zdolny przyciągnąć masy do kina, jest to temat dla grupy ludzi już zainteresowanych i nie dla ogółu społeczeństwa. I to skazało film na ogromną porażkę finansową, biorąc pod uwagę kapitał, który produkcja na nim wydała.