Dama „Dragonheart“ na rzecz równości płci, w filmie, który jest znowu tak zły jak najgorszy w serii. Po więcej niż garści filmów, franczyza „Dragonheart“, którą niesiona była na rękach producentka…
Dama „Dragonheart“ na rzecz równości płci, w filmie, który jest znowu tak zły jak najgorszy w serii. Po więcej niż garści filmów, franczyza „Dragonheart“, którą niesiona była na rękach producentka Rafaella de Laurentiis, ma kolejną premierę: Mam nadzieję, że będzie to ostatnia. W rzeczywistości, pomimo jakości i magii pierwszego filmu, żadne z wydań, które nastąpiły, nie mogły dorównać oryginałowi. Z tego powodu większość nawet nie przeszła przez kino, trafiła od razu na DVD i inne podobne media. Ten film nawet się nie stara. Jeśli poprzedni film był wystarczająco przyzwoity, aby warto było go odwiedzić, ten film ma tyle słabych stron w scenariuszu, że naprawdę nie mogę go polecić: wydarzenia mają miejsce w tym samym czasie co pierwszy film, ale wydaje się, że dzieją się w innym miejscu, i opowiadają o zemście młodego mężczyzny, którego rodzina zginęła w wypadku samochodowym... poczekaj! Wypadek wozu! Jakby ruch był tak duży, wtedy, a podróże tak zwyczajne, że mogłoby tam dojść do szansy, że coś takiego naprawdę się stanie! To jest absurdalne, delikatnie mówiąc. Oczywiście, młody mężczyzna przypadkiem dowiaduje się, że jest tam smok, i idzie do niego w nadziei, że przekona go, aby rozwiązał jego problemy. Proste! Smok, w tym przypadku kobieta, oczywiście tego nie akceptuje, powodując, że chłopak wpada w histerię. Tymczasem trwa wojna, mamy przyjaznych mieszkańców wiosek, którzy umierają z głodu dzięki bandytom, którzy palą plony, i tyranicznego króla, który zdaje się być w jakiś sposób w centrum wszystkiego. Machiavelli na pewno byłby dumny z takiej postaci... Widziałam lepszych złoczyńców. Pomimo przyzwoitej pracy Heleny Bonham-Carter jako głosu Pani Smoka, reszta obsady nie zdaje się zasługiwać na monumentalne pochwały. Arturo Muselli był kompetentny w roli króla, i odpowiednio ponury, ale Joseph Milson nie jest w żadnym wypadku zdolnym i utalentowanym protagonistą, który poradziłby sobie z rolą, jaką ma w ręku. Po prostu wydaje się być niepewnym, zagniewanym chłopcem, szukającym łatwego rozwiązania swoich problemów. Znowu film stawia dużą część swoich żetonów na przyzwoite efekty specjalne i na stworzenie fałszywego smoka zdolnego nas przekonać. Udało się to, ale jeśli chodzi o efekty, koniec. Kinematografia jest przyjemna, ale czasami wydaje się zbyt sztuczna, jak gdyby film był w całości zrobiony na komputerze. To, co naprawdę wygląda źle, to dawka złych kostiumów i zbyt fantazyjny sposób, w jaki Średniowiecze, w bardzo konkretnym i odległym okresie, zostało przedstawione. Ale to problem endemiczny dla całej serii.