Uznany psycholog „Kelvin” (Donatas Banionis) zostaje wysłany na stację kosmiczną, aby zbadać tajemniczą śmierć jednego z trzech pozostałych naukowców pracujących na powierzchni odległego księżyca. Po…
Uznany psycholog „Kelvin” (Donatas Banionis) zostaje wysłany na stację kosmiczną, aby zbadać tajemniczą śmierć jednego z trzech pozostałych naukowców pracujących na powierzchni odległego księżyca. Po przybyciu odkrywa, że na zaniedbanym urządzeniu pozostały tylko dwie z oryginalnej osiemdziesięcioosobowej załogi. „Snaut” (Jüri Järvet) i „Sartorius” (Anatoliy Solonitsyn). Ich powitanie jest, delikatnie mówiąc, dziwaczne, a wkrótce zaczyna śnić. Jego wizje stają się coraz bardziej żywe, bardziej realistyczne, i przedstawiają zmarłą żonę „Khari” (Natalya Bondarenchuk). Czy to tylko halucynacje, czy coś więcej. Czy mogą być realne? Czy mogą istnieć w alternatywnej rzeczywistości? Czy to coś w wodzie? Andrei Tarkovsky używa swojej reżyserii oszczędnie, gdy kieruje tajemnicą. Stopniowo otrzymujemy informacje - czasami sprzeczne, czasami spekulatywne - tak samo jak je otrzymuje „Kelvin”, i pozostajemy w tej samej zagadce, w której sam się znajduje. To rodzaj dnia świstaka, który rozgrywa się raz za razem - ale on nie może zdecydować, czy chce to przerwać, zmienić czy podtrzymać, a jego koledzy są mało pomocni, ponieważ od dawna cierpieli na te same objawy. Nie będę kłamał - czasami może to być powolny postęp. Nie zawsze pomaga mu trochę senny score Artemyeva, a tempo jest trochę chwiejne, gdy dostosowujemy się do sytuacji, ale gdy już tam jesteśmy, to jest to przemyślany sposób patrzenia na to, jak ludzki umysł może/pracować, gdy jest testowany, i dobrze ilustruje fakt, że istnieje dużo więcej rzeczy, których nie rozumiemy, niż tych, których rozumiemy. Korzyści z dużej ekranizacji, chociażby po to, aby dodać rozmiar szerokości produkcji i koncepcji.