Lubię Davida Ayera. Na podstawie wywiadów i jego wpisów w mediach społecznościowych wydaje się być fajnym gościem. Jako filmowiec ma jednak swoje wzloty i upadki, od naprawdę solidnych thrillerów…
Lubię Davida Ayera. Na podstawie wywiadów i jego wpisów w mediach społecznościowych wydaje się być fajnym gościem. Jako filmowiec ma jednak swoje wzloty i upadki, od naprawdę solidnych thrillerów akcji jak U-571, Koniec Watch i Fury do źle zrealizowanych filmów takich jak Sabotaż (chociaż ma swoje momenty) i Suicide Squad (na który zraziłem się z biegiem lat). Jego najnowsze dzieło, drugie z rzędu przeznaczone do streamingu po Bright, to The Tax Collector, który zdaje się aspiruje do bycia jakimś współczesnym Ojcem Chrzestnym. Montaż tutaj jest raczej kiepski, aktorstwo było mieszane z Shia LaBeoufem świecącym najjaśniej, aż mam ochotę, aby film opowiadał o jego postaci, podczas gdy Bobby Soto ma kilka niezłych scen, ale jako główny bohater nigdy do końca nie działa. A scenariusz, również napisany przez Ayera, był niewyraźny (pokazuje, że Training Day było raczej o występie Washingtona niż o historii czy dialogach). Chciałem naprawdę polubić ten film. Miał potencjał i zaczyna się wystarczająco dobrze, ale po błądzeniu przez pierwszą godzinę czy tak, nie rozkręca się naprawdę, gdy historia się już rozkręci. Pod koniec, pomimo prób stworzenia emocjonalnych scen i zakończenia, które miało być spektakularne, nigdy nie udało się odbić od pozostałych braków. **2,5/5**