Wiersz jest arcydziełem esoterycznej literatury science-fiction; a to jest nieoczekiwanie imponująca adaptacja z chłodnym zakończeniem. Naszą planetę nie oferujemy już przemocy ani śmiertelnej ciszy.…
Wiersz jest arcydziełem esoterycznej literatury science-fiction; a to jest nieoczekiwanie imponująca adaptacja z chłodnym zakończeniem. Naszą planetę nie oferujemy już przemocy ani śmiertelnej ciszy. Możemy tu zadawać pytania swobodnie, podczas gdy statek Aniara, błądzący w ponurych przestrzeniach kosmosu, zostawia zły czas za sobą. Nasza planeta jest samotnym punktem w ogromnej obejmującej kosmicznej ciemności. W naszej ogromnej sarkofagowej leżymy, kiedy przepływamy pustymi morzami, gdzie wieczna kosmiczna noc, na zawsze odcięta od dnia, wokół naszego grobu rzuca czyste szklane milczenie. Nasza planeta jest samotnym punktem w ogromnej obejmującej kosmicznej ciemności. W naszej ogromnej sarkofagowej leżymy, kiedy przepływamy pustymi morzami, gdzie wieczna kosmiczna noc, na zawsze odcięta od dnia, wokół naszego grobu rzuca czyste szklane milczenie. Przemijający charakter ludzkiego istnienia, zwłaszcza w konfrontacji z nieskończonością czasu i przestrzeni, posłużył jako inspiracja dla niezliczonych narracji science-fiction we wszystkich mediach. Stając się coraz bardziej aktualne w miarę upływu lat i znajdując się w coraz bardziej pewnym zdarzeniu wyginięcia spowodowanego przez człowieka, takie narracje zwykle przyjmują jedną z dwóch ogólnych form - ukazują naszą niezdolność do zrobienia czegokolwiek dla zapobieżenia wyginięciu lub ukazują nasze wykorzystanie technologii do uniknięcia wyginięcia (często w postaci przeniesienia się na inną planetę). Przykładem, który wpada w obie kategorie, jest epicki wiersz Harry'ego Martinsona Aniara: fragmenty czasu i przestrzeni (1956), który jest w gruncie rzeczy o paraliżującym zastanowieniu nad bezsensownością, które pochłania pasażerów ogromnego statku kosmicznego (Aniara) uwięzionego w wiecznej próżni kosmosu, z małą nadzieją na ratunek. Adaptacja wiersza, Aniara, to debiutancki film pełnometrażowy od scenarzystów/reżyserów Pelly Kågermana i Huga Lilji, i jest niezwykle ambitnym filmem, który jest również niezwykle dobrze zrealizowany. Ze swoim zmierzonym tempem, eksystencjalnymi rozważaniami, ograniczoną liczbą postaci, otwartym narracyjem i stylizowanym wzornictwem wizualnym, jest to tak daleko od kinowych produkcji jak to tylko możliwe - na pewno nie jest to Gwiezdne Wojny. Faktycznie, bardziej przypomina esoteryczne filmy takie jak 2001: Odyseja Kosmiczna (1968) Stanleya Kubricka, Solaris (1972) Andreja Tarkowskiego, Słońce (2007) Danny'ego Boyle'a i High Life (2018) Claire Denis niż akcji zapełnione filmy sci-fi z mainstreamowego Hollywoodu. I tak, postacie są trochę niedopracowane, tylko kilka z nich ma wyrazisty łuk, i tak, nauka nie jest dokładnie kosa, ale bez względu na to jest to prowokacyjny, moralnie złożony i egzystencjalnie wymagający film, którego bardzo się cieszę, od jego skromnego początku po chłodne i skuteczne zakończenie.