Jeśli jesteś odlegle poprawny politycznie, to to nie dla Ciebie. Gra grubo i zabawnie na prawie każdy stereotyp znany ludzkości i dość trafnie parodiuje populację Stanów Zjednoczonych. "Borat" to…
Jeśli jesteś odlegle poprawny politycznie, to to nie dla Ciebie. Gra grubo i zabawnie na prawie każdy stereotyp znany ludzkości i dość trafnie parodiuje populację Stanów Zjednoczonych. "Borat" to lokalny prezenter telewizyjny w Kazachstanie, który postanowił udać się do USA i spotkać się z Pamelą Anderson. Ciągnąc ze sobą swojego reżysera "Azamata" (Ken Davitian), jadą krętą drogą do Nowego Jorku i gdy już zorientuje się, że winda w hotelu wcale nie jest jego pokojem, wyruszają w drogę. Jest to przyjazny gość, który chce się przywitać, podać rękę i pocałować praktycznie każdego, kogo spotyka. Oczywiście wywołuje to różne nieprzyjazne reakcje, więc kupuje stary samochód z lodami ze swoim kolegą i postanawia objechać kraj, kończąc w Kalifornii. Po drodze spotyka kowbojów, ewangelików, gejów, ekspertów od etykiety i nawet udaje mu się trochę nagiego zapasy, ale czy spotka się i zdobędzie swoją damę? Być może jest trochę niesprawiedliwe powiedzieć, że jest to antyamerykańskie w szczególności. Myślę, że gdybyś podróżował do wnętrza wielu dużych krajów, gdzie twoja mama, twój pies i twój kanarek mogliby być wszystkimi tymi samymi stworzeniami, a „Duelling Banjos” byłby na powtórce na jukeboxie, otrzymałbyś ten sam rodzaj zamkniętych reakcji, ale jakoś wydaje się, że jest to przesadzone przez niektórych z najbardziej ignorantów i głupich ludzi, których spotyka po drodze. Pogarda, z jaką jest postrzegany przez niektórą populację, chamstwo i przemoc, z którymi się spotyka, a także humorystyczne hipokryzje naprawdę nie rzucają dobrego światła na jego gospodarzy w żadnym etapie jego podróży. Oczywiście, jest to irytujący człowiek, którego antysemickie poglądy, luźne podejście do gwałtownego seksu i faktycznie nieporadne próby angielskiego wszystko wzmacnia wschodnioeuropejski stereotyp również, ale ta kraj miała dziesięciolecia sowieckiej okupacji na swoje usprawiedliwienie. Jakie jest usprawiedliwienie tych w Teksasie, których inteligencja jest tylko nieznacznie większa niż u ich krów. Czasami jest to nadmierne, a żart zaczyna trochę przycinać, ale jest w tym coś dość refleksyjnego w postaci Sasha Barona Cohena, która rzuca tutaj krytyczne światło na szowinizm i nacjonalizm w zabawny, ale przejmujący sposób. Być może powinien znaleźć sobie pracę jako faktchecker w Białym Domu teraz?