Sens życia według Monty Pythona
Monty Python's The Meaning of Life
7.3
/10
1,955 ocen
1983
107 min
Wydany
Pytoniści w ich najbardziej zwariowanym filmie! Ci niepoprawni Brytyjczycy prezentują żarty na temat różnorodnych części ciała i ich funkcji, wydarzeń wojennych, cudu narodzin oraz tego, co czeka na nas w niebie. Dla Pythonów nic nie jest świętością. Po obejrzeniu ich w akcji zaczniesz patrzeć na życie inaczej.
Nie trzyma się tak dobrze jak niektóre inne dzieła Monty Pythona, ale jest tu wystarczająco klasycznych momentów, żeby warto było to obejrzeć.
Nie trzyma się tak dobrze jak niektóre inne dzieła Monty Pythona, ale jest tu wystarczająco klasycznych momentów, żeby warto było to obejrzeć.
Filipe Manuel Neto
08. 05. 2023
40%
Oczekiwałem znacznie więcej: ten film to tylko cień tego, czym powinien być. Myślę, że jest zbędne mówić to, co już wszyscy wiedzą: Monty Python stanowi szczyt brytyjskiego humoru, a jeśli każdy z…
Oczekiwałem znacznie więcej: ten film to tylko cień tego, czym powinien być. Myślę, że jest zbędne mówić to, co już wszyscy wiedzą: Monty Python stanowi szczyt brytyjskiego humoru, a jeśli każdy z tych komików jest doskonały sam w sobie, to widok ich wspólnego występu zawsze jest dodatkowym atutem. Ten film to jednak późne dzieło grupy, gdy każdy z nich zaczynał karierę solową, a sława grupy ugruntowała się. Film rozbawi nas, ma kilka dobrych momentów, ale jest cieniem w porównaniu z "Świętym Graalem" na przykład. Dla mnie dużą część problemu stanowi to, że jest to zbiór humorystycznych skeczy z prawie żadną zauważalną korelacją między nimi. Kolejnym problemem z tym filmem jest jakość humoru. Film zbyt często sięga po łatwy śmiech i prosty, niechlujny humor. Myślę, że film ma kilka dobrych momentów. Zakochałem się w skeczu z sali porodowej, uważam, że to absolutnie przepyszna satyra i nadal działa jako krytyka ogólnego stanu publicznych służb zdrowia. Podobał mi się także Crimson Insurance, który stanowi ogromną parodię filmów o piratach Errola Flynna, zwłaszcza "Sea Hawk", ale ma sympatyczny akcent i krytykę globalizacji i nieokiełznanej kapitalistycznej. O wiele mniej przyjemny, ale równie zabawny, był ogromny muzyczny skecz irlandzkich katolików, pełen politycznej niepoprawności i trafnych ciosów wobec dyskursu odrzucenia, który Kościół Katolicki utrzymywał wobec metod antykoncepcyjnych.
CinemaSerf
25. 02. 2025
60%
No cóż, przypuszczam, że jeśli ktoś miał kiedykolwiek zrozumieć sens życia, to musieli być to chłopcy z "Monty Pythona", ale dla mnie ich rodzaj humoru nigdy nie zadziałał. Zaczyna się od swojej…
No cóż, przypuszczam, że jeśli ktoś miał kiedykolwiek zrozumieć sens życia, to musieli być to chłopcy z "Monty Pythona", ale dla mnie ich rodzaj humoru nigdy nie zadziałał. Zaczyna się od swojej wersji B-reelu: grupy staruszków przetwarzających ubezpieczenia, którzy reagują z nieoczekiwaną przemocą, gdy jeden z nich jest zwolniony. Następnie ich budynek staje się bronią wojny, która siała spustoszenie w błyszczącym świecie bezzębnego komercjalizmu! Jest dość zabawne, jak te postacie wplotły "Spartakusa" w fabułę, kiedy wszystko od wentylatora sufitowego po szafę na dokumenty używają jako broni. Potem przechodzimy do głównej części - i zaczyna się od ostrej krytyki monetyzacji życia, od procesu narodzin aż po sarkastyczną krytykę postaw katolików wobec planowania rodziny z ich świętą spermą! Ten trudny temat prowadzi nas przez cykl edukacji aż do tego, co człowiek robi najlepiej: wojny. Być może najzabawniejszą częścią jest, gdy muszą przewozić oficera, który ma trochę obolałą nogę! Potem zaczyna się trochę tracić i zbytnio zanurza się w obszary wulgarne. Być może piosenki o penisie budziły śmiech w latach 60., ale w 1983 roku są mniej skuteczne, podobnie jak widok dużego gościa, który się przejada, a potem wymiotuje wszędzie. W końcu pojawia się człowiek z kosą, aby zapowiedzieć ostatni rozdział i przewieźć wszystkich do wiecznej egzystencji pełnej blasku i ciasteczek. Ma swoje chwile i czasami udaje mu się wykorzystać przesadzone scenariusze, aby dostarczyć dość błyskotliwe spostrzeżenia na to, jak błaha codzienność rządzi praktycznie wszystkim, co robimy od kołyski po grób, ale dla mnie trafia mniej niż chybia. Nie ma wątpliwości, że jest innowacyjny i ocena warunków ludzkich dość trafna, ale piosenki naprawdę oscylują na granicy dziecinności i dla mnie wszystko po prostu straciło powiew.