Po prostu kolejny japoński surrealistyczny, przerażający, chłodny, brutalny, sadystyczny, przemysłowy sześćdziesięciominutowy koszmar w pięknej czarno-białej oprawie. Co mogę powiedzieć o fabule?…
Po prostu kolejny japoński surrealistyczny, przerażający, chłodny, brutalny, sadystyczny, przemysłowy sześćdziesięciominutowy koszmar w pięknej czarno-białej oprawie. Co mogę powiedzieć o fabule? Ofiara potrącenia ma swoją zemstę na parze, która ją przejechała. Brzmi jak pomysł na przeciętny hollywoodzki film i już był zrealizowany, ale "Tetsuo: Iron Man" szybko zostawia wszystkie bezpieczne składniki hollywoodzkiego kina w tyle. Ofiara w jakiś sposób zmusza męskiego kierowcę do powolnej przemiany w szaleńczą maszynę. Zaczyna się od małego drutu wystającego z jego policzka. Wkrótce jest ścigany w metrze przez kobietę z mechanicznym schorzeniem. Ucieka przed nią, ale nadal próbuje być z dziewczyną. W najbardziej przerażających scenach filmu rośnie mu ogromna brzydka wiertarka, a oboje spędzają wiele minut próbując zarówno zabić, jak i kochać się nawzajem. W połowie filmu dowiadujemy się, czego ofiara próbuje dokonać, a kulminacją jest połączenie dwóch mężczyzn w wielu sposobach.