Zawsze uważałem, że Jeanne Moreau jest jedną z najbardziej uderzających aktorek. Jej wyrazy ze śmiechem i oczami sprawiłyby, że byłaby fantastyczną gwiazdą kina niemego. Tutaj gra „Lidię”, zamężną za…
Zawsze uważałem, że Jeanne Moreau jest jedną z najbardziej uderzających aktorek. Jej wyrazy ze śmiechem i oczami sprawiłyby, że byłaby fantastyczną gwiazdą kina niemego. Tutaj gra „Lidię”, zamężną za „Giovannim” (równie potężnym Marcello Mastroianni), z którym ma dość otwarty związek w coraz bardziej się pogarszającym małżeństwie. Dopiero po odwiedzeniu terminalnie chorego przyjaciela „Garaniego” (Bernhard Wicki) staje się zaniepokojona, opuszcza szpital i zaczyna trochę skupiać swoje myśli. Odwiedza dom swojej młodości, on idzie na przyjęcie, aby świętować wydanie jego ostatniego dzieła, a potem oboje trafiają na wystawne soirée, gdzie są jakby niezależni od siebie - oboje dość bezwstydnie flirtują z innymi, młodszymi osobami, jednocześnie zachowując wystarczająco dużo fasady, by pamiętać, że chodzi tu tylko o biznes. Michelangelo Antonioni stworzył film zrealizowany w mistrzowski sposób, jak latająca kamera. Fotografia jest intymna, niemal inwazyjna, czasami, gdy obserwujemy tych dwóch ludzi zmierzających ku małżeńskiej zagładzie i zabierających ze sobą dużą część siebie. Choć czasem na zewnątrz powierzchowne, charakteryzacje są naprawdę dość złożone, a obaj grają z subtelnym, wyrafinowanym charizmatem, który komplementuje bardziej oczywiste objawy ich malejącego zainteresowania sobą. Co dodaje bogactwa, to wyraźna ubogość dialogu. Giorgio Gaslini dostarczył nam ścieżkę dźwiękową, która pozwala fotografii opowiedzieć nam wielkie części historii tylko za pomocą obrazów - brak zbędnej rozmowy między postaciami pomaga pokazać nam przepych ich balu lub wykorzystanie miejskiej scenerii Mediolanu w ciemności oświetlonej tylko przez okazjonalną latarnię uliczną - co często tworzy zaczarowaną atmosferę tak jałową i bezowocną, jak ich zawiódł związek. Pod koniec wiemy, że coś musi się zmienić, ale co to może być? Przez dwie godziny po prostu leci. Jego Złoty Niedźwiedź był zasłużenie zdobyty.