Aktor czy mimik czy oba? Philip Seymour Hoffman z pewnością przedstawia wiarygodną i fascynującą interpretację sławnego pisarza z końca lat 50. Badając swą najnowszą powieść, dociera do brutalnego…
Aktor czy mimik czy oba? Philip Seymour Hoffman z pewnością przedstawia wiarygodną i fascynującą interpretację sławnego pisarza z końca lat 50. Badając swą najnowszą powieść, dociera do brutalnego morderstwa rodziny w Kansas. Całkiem bezwzględnie ten raczej niezadowolony pisarz postanawia, że to dla niego bogate źródło do eksploatacji, i tak korzystając z niemal wszystkich (legalnych) środków, udaje mu się zjednać przyjaźń z przyjaciółmi ofiar, a potem, gdy policja aresztuje dwóch podejrzanych, robi to samo z Perrym Smithem. Zamierza użyć szablonu tego przypadku i prawdziwej natury osobowości do skonstruowania powieści - ale opartej na faktach, nie na fikcji. Co tu następuje, to dość sprytnie skonstruowany sposób patrzenia na to, jak sprytny i inteligentny człowiek używa swojej inteligencji do manipulowania scenariuszem tak, aby zapewnić mu to, czego chce, kiedy chce - ale także ujawnia jego nieco kontrolujący charakter na pewnych słabych punktach. Zaczyna tworzyć związek, w pewnym sensie, ze swoim łupem - ma sentyment, który kompromituje jego obiektywność wobec historii; oskarżony zaczyna humanizować tego dość wyniosłego i szczerze dość aroganckiego figury. Tu jest wyraźna zmiana władzy. To jest starannie obsadzone wysiłek, z naciskiem na wysiłki Hoffmana, silny występ od Collinsa i przydatny wspierający wkład od Catherine Keener jako folii/przewodnika dla wielu z myśli i zachowania jej przyjaciela Capote. Styl produkcji, uwaga na szczegóły i ścieżka dźwiękowa Mychaela Danna dodają bogactwa tego, przyznająco dość spekulatywnego, dramatu, który rzuca nieco światła nie tylko na to, co sprawia, że ten człowiek działa, ale także na to, co sprawia, że działa USA.