Kto się boi Virginii Woolf?

Kto się boi Virginii Woolf? Who's Afraid of Virginia Woolf?

7.7 /10
857 ocen
1966 131 min Wydany

Martha i George, długowieczne małżeństwo, powracają z nocnego przyjęcia do domu. Pojawiają się goście: Nick i Honey, młode małżeństwo. Co zaczyna się normalnie, przeradza się w psychologiczną grę, odsłaniając ukryte tajemnice i hipokryzję. Noc pełna alkoholu, papierosów i trudnych rozmów.

Obsada Pełna obsada i ekipa

Agnes Flanagan
Agnes Flanagan

Roadhouse Waitress (uncredited)

Frank Flanagan
Frank Flanagan

Roadhouse Manager (uncredited)

Ekipa

Stanowisko Nazwy
Reżyser Reżyser Mike Nichols
Operator zdjęć Operator zdjęć Haskell Wexler
Montażysta Montażysta Sam O'Steen
Scenografia Scenografia Richard Sylbert
Dekoracja planu Dekoracja planu George James Hopkins
Projekt kostiumów Projekt kostiumów Irene Sharaff
Charakteryzator Charakteryzator Gordon Bau , Ron Berkeley
Fryzjer Fryzjer Sydney Guilaroff , Jean Burt Reilly
Artysta dekoracji planu Artysta dekoracji planu Craig Binkley
Storyboard Storyboard Harold Michelson
Projektant dźwięku Projektant dźwięku M.A. Merrick
Operator dźwięku Operator dźwięku George Groves
Kierownik oświetlenia Kierownik oświetlenia Frank Flanagan
Operator kamery Operator kamery Ralph Gerling
Technik oświetlenia riggingowego Technik oświetlenia riggingowego Michael A. Jones
Fotograf planu Fotograf planu Robert Willoughby
Script Supervisor Script Supervisor Meta Rebner
Choreograf Choreograf Herbert Ross
Recenzje (1)

Co sądzą inni widzowie

77 %
Średnia ocena
1
Łącznie recenzji
CinemaSerf
CinemaSerf
10. 01. 2025
70%

Nieważne Virginia Woolf, jest lżejsza w porównaniu do "Marthy" (Elizabeth Taylor) jako "Nick" (George Segal) i jego żona "Honey" (Sandy Dennis) są o krok od odkrycia w przypadku siebie. Już byli na…

Nieważne Virginia Woolf, jest lżejsza w porównaniu do "Marthy" (Elizabeth Taylor) jako "Nick" (George Segal) i jego żona "Honey" (Sandy Dennis) są o krok od odkrycia w przypadku siebie. Już byli na imprezie z nią i mężem "George'em" (Richard Burton) i poszli na nocnego drinka. To ich pierwszy błąd, ponieważ wściekła bitwa sarkastycznych i jadowitych dowcipów dopiero się rozpoczęła między ich gospodarzami. Na początku są współczująco zakłopotani, ale potem to przeradza się w coś trochę bardziej uczestniczącego, gdy brandy i bourbon zaczynają działać na wszystkich. In vino veritas nigdy nie była bardziej prawdziwa, ponieważ okazuje się, że starsza para ma syna, innego sukinsyna, i już na początku jest jasne, że na tym froncie coś nie jest w porządku. Młodsza para nie jest odporna na panującą toksyczność i wkrótce również zaczynają kwestionować niektóre podstawy swojego własnego związku. Kiedy nerwy się burzą, sprawy stają się jeszcze bardziej nieprzyjemne - nawet gwałtowne, ponieważ nie ma zahamowań i okrucieństwo psychologiczne staje się miarą dla praktycznie wszystkich. Widziałem to na scenie i uwielbiałem to. Na dużym ekranie Mike Nicholls wykorzystał swoje filmowe zalety, aby sprawić, że jest jeszcze bardziej potężne. Poprzez użycie obsady razem, podział ich na pary, zmianę lokalizacji z ich coraz mniejszego salonu, czasami zaangażowanie niewinnego przechodnia, aby tymczasowo zmniejszyć poziomy stresu i nawet wlewanie im kawy, opowiadamy niezwykle uderzającą historię żalu. Wściekła, trująca emocja, która niezałatwiona może rozrastać się i dławić prawie każdy związek - szczególnie jeśli wina jest w grze. Taylor i Burton doskonalą, nie ma innego słowa na to. Jej występ sprawia, że włosy na karku stają dęba i jest idealnie zrównoważony przez bardziej stonowaną, ale równie brutalną charakteryzację "George'a" przez Burtona dość łagodnie ubranego w swój średniowieczny sweterek - ale nie dajcie się zwieść. Choć fabuła na początku nie skupia się tak bardzo na innych, zarówno Segal, jak i mocny wysiłek od Dennis wychodzą na swoje, gdy obrzydliwość ich nowych przyjaciół staje się zaraźliwa i trująca. Jest także reżyserowany, jakbyśmy oglądali z różnych punktów w pokoju, co dodaje dodatkowej siły oddziaływania, gdy widzimy rzeczy z różnych perspektyw - ale zawsze z okropnie naturalnym przepływem. Często wydaje się to ciągłym strumieniem filmowania podobnym do tego, jak byłby prezentowany na żywo na scenie. To kino w swojej najbardziej visceralnej formie z przekonującymi charakteryzacjami i dialogiem, który naprawdę boli. Może nie oglądaj, jeśli właśnie się pokłóciliście, albo mieliście kilka drinków, albo jedno i drugie? Bez remake'ów, proszę.

7.7

Głosowano 857×

50% Średnia
0% 50% 100%
0/500