Z ludzkością zredukowaną do życia w mieście pod górą, gdzie rządzą zdezorientowany władca i jego młodsza królowa, wydaje się, że ich jedyną nadzieją na zbawienie od tej zbawienia jest czarownica …
Z ludzkością zredukowaną do życia w mieście pod górą, gdzie rządzą zdezorientowany władca i jego młodsza królowa, wydaje się, że ich jedyną nadzieją na zbawienie od tej zbawienia jest czarownica "Gray Alys". Jeśli może patrzeć ci prosto w oczy, potrafi manipulować twoimi myślami i widzeniem. Ledwie uniknęła "Egzekutorowi" i gdy dostaje odwiedziny od osób, które proszą ją o przysługę, nie może odmówić. Jeśli zapłacą, musi przyjąć ich wyzwanie, aby dla nich zdobyć wilka zmieniającego kształt. Może go znaleźć tylko w bezprawnej "Zagubionej Ziemi" i do tego potrzebuje pomocy legendarnego myśliwego "Boyce'a". Obydwoje mają problemy, ale po wzajemnym ratowaniu się łączą siły i wyruszają na swoją misję. Oczywiście "Egzekutor" jest im na tropie w ciężko opancerzonym pociągu, więc z wulkanami, demonami i jej krzyżującymi oddziałami za sobą nie jest łatwo pozostać przy życiu, not to mówiąc o namierzeniu i złapaniu swojego celu. Po około pół godzinie wyjęliśmy już wszystko z "Indiana Jonesa" przez "Władcę Pierścieni", "Podziemie", "Harry Pottera" i oczywiście "Szalonego Maxa". Ta pochodna dystopijna historia toczy się w zupełnie przewidywalny sposób. Między dwoma gwiazdami na szczycie obsady nie ma najmniejszego śladu chemii, a jakiekolwiek zagrożenie pochodzi prosto od ludzi pracujących nad CGI, którzy zdołali stworzyć dość pomysłowo opracowany świat zrujnowanej cywilizacji ludzkiej, aby zrekompensować dość banalnie opracowany przez autora. Nie jest to w żadnym stopniu przerażające, a sceny walki są monotonne; intrygiowanie z Okereke i jej oko-cukierkowym pachołkiem Jeraisem jest nijakie, a zakończenie pozostawia praktycznie nic do wyobraźni, nawet w ciemności! To łatwy sposób na zabijanie czasu w kinie, ale wątpię, że ktokolwiek będzie o tym pamiętał później - nawet jeśli byłeś w tym.