Jest rok 1794. Załoga statku bierze na pokład tajemniczego rozbitka Wiktor Frankenstein, który opowiada im swoje życie. To historia naukowca, który stworzył dziką bestię... Monstrum żyje dalej, szukając swojego twórcy i wywołując koszmar dla Victora Frankensteina i jego bliskich.
Doskonała wersja trwałego klasyka. Ten film nie jest filmem potworów w żadnym płytkim sensie slashera. Bada i rozważa niektóre wieczne pytania, którymi ludzie zajmują się od tysięcy lat, osadzone w…
Doskonała wersja trwałego klasyka. Ten film nie jest filmem potworów w żadnym płytkim sensie slashera. Bada i rozważa niektóre wieczne pytania, którymi ludzie zajmują się od tysięcy lat, osadzone w czasach, gdy tyle rzeczy, które dzisiaj znamy, jeszcze nie było znane, co dodaje tajemniczości i grozy sytuacjom, które wystąpiły. Ten film ma patos, przepyszne dekoracje, kostiumy i scenariusz, kilka zupełnie niepokojących scen i pomysłów, i kończy się klasyczną tragedią.
Wuchak
15. 12. 2019
70%
Wersja z 1994 roku Kennetha Branagha często filmowanej historii Frankensteina była najbardziej wierna powieści Mary Shelley z 1818 roku, co tłumaczy jej nazwę. Zawiera świetnych aktorów i wygląda…
Wersja z 1994 roku Kennetha Branagha często filmowanej historii Frankensteina była najbardziej wierna powieści Mary Shelley z 1818 roku, co tłumaczy jej nazwę. Zawiera świetnych aktorów i wygląda świetnie (sceny, kostiumy, lokalizacje itp.). Istnieje kilka jakościowych scen, takich jak czas, jaki stwór spędza z wiejską rodziną, gdzie jego niewidzialna pomoc jest uważana za "dobrego ducha lasu."
DocTerminus
04. 02. 2022
40%
Kenneth Branagh odniósł spory artystyczny sukces ze swoim pierwszym filmem **HENRY V**. Następnie odniósł wielki sukces krytyczny i finansowy ze swoim filmem komercyjnym **DEAD AGAIN**! Sukces obu…
Kenneth Branagh odniósł spory artystyczny sukces ze swoim pierwszym filmem **HENRY V**. Następnie odniósł wielki sukces krytyczny i finansowy ze swoim filmem komercyjnym **DEAD AGAIN**! Sukces obu filmów oznaczał, że mógł podjąć się dowolnego projektu. Wybrał **MARY SHELLY'S FRANKENSTEIN**. Wrócił, aby wyreżyserować i zagrać jako Victor Frankenstein. Przyprowadził ze sobą wielu swoich przyjaciół, w tym Patricka Doylea, aby dodać kolejną agresywną i bombastyczną ścieżkę dźwiękową. Dzięki swojej nowej pozycji był w stanie ściągnąć Oscara zdobywającego scenarzystę Franka Darabonta (**THE SHAWSHANK REDEMPTION**, **CRASH**). Może jego największym wyrazem statusu młodego reżysera było ściągnięcie Roberta DeNiro, aby zagrał stworzenie! Efektem tego filmu z tak niezwykłym talentem jest...
CinemaSerf
26. 08. 2023
60%
To mogła być znacznie lepsza interpretacja wspaniałej historii człowieka-monstra, ale brakuje jej mocy. Często problemem jest, gdy jedna z gwiazd jest także reżyserem; skupienie staje się nieco…
To mogła być znacznie lepsza interpretacja wspaniałej historii człowieka-monstra, ale brakuje jej mocy. Często problemem jest, gdy jedna z gwiazd jest także reżyserem; skupienie staje się nieco zamazane, a w tym przypadku - pomimo super występu Roberta de Niro w roli tytułowej - rezultatem jest raczej błądząca historia pozbawiona zwykłej fali emocji, jakie zwykle wywołuje „Frankenstein“. Aiden Quinn to „Walton“, odkrywca zafascynowany dotarciem na biegun północny. Kiedy jego statek zderza się z górą lodową, są uwięzieni tylko po to, aby spotkać „Victora“ (Kenneth Branagh), który opowiada im swoją historię o tym, jak jako genialny student próbował oszukać śmierć, tworząc stworzenie przywrócone do życia. Naukowiec odnosi sukces, ale odrzuca swoje odrażające stworzenie do elementów, oczekując, że zginie. Nie dzieje się tak, a wkrótce jest na własnej drodze zemsty na swoim twórcy i tych, których kocha. Na jego korzyść, nie ma nic z błysku przez szyję; jest bliżej oryginalnej historii i ma niewiele z Jamesa Whala; ale też brakuje mu duszy i „ludzkości“. Na papierze świetna obsada powinna dodać głębię historii, ale jakoś jest za dużo rzeczy, historia ma możliwość błądzenia, a empatia i litość zwykle odczuwane dla potwora po prostu ulatują, pozostawiając nas z dość pustą skorupą wspomnienia. Obraz jest jednak świetny - od kostiumów i makijażu po złowrogie oświetlenie; wszystko dobrze przyczynia się do estetyki tej opowieści o późnym osiemnastym wieku nauki i moralności. Warto obejrzeć, ale to nadal historia, której kino powinno poświęcić więcej uwagi.