Postać Jean-Pierre'a Léauda „Doinela” czasami przypominała mi trochę „Trampa” Charliego Chaplina, gdy przechodzi przez tę zajmującą komedię o życiu i miłościach mężczyzny, który, niedawno opuścił…
Postać Jean-Pierre'a Léauda „Doinela” czasami przypominała mi trochę „Trampa” Charliego Chaplina, gdy przechodzi przez tę zajmującą komedię o życiu i miłościach mężczyzny, który, niedawno opuścił armię, musi się przystosować do życia cywilnego. Na początku ma szczęście, gdy jego dziewczyna „Christine” (Claude Jade) udaje się przekonać swojego tatę (Daniel Ceccaldi), aby znalazł mu pracę. Teraz ochroniarz z pewnością nim nie jest, więc jego pobyt jest krótki, ale wprowadza go do intrygującego świata prywatnego detektywa. To prowadzi do pracy polegającej na spoglądaniu na pozornie uczciwego biznesmena „Georgesa” (Michael Lonsdale), co z kolei sprawia, że poznaje żonę tego człowieka „Fabienne” (Delphine Seyrig), z którą, tak zgadliście... Dlaczego ta piękna i czarująca kobieta wyszła za mąż za sprzedawcę butów? Cóż, gdy młody człowiek zagłębia się głębiej, odkrywamy - poprzez szereg coraz bardziej głupich scenariuszy, że „Doinel” jest dość niezręczny we wszystkim, ale ma w sobie pewien urok, który może okazać się zaskakująco skuteczny w najmniej oczekiwanych sytuacjach. Léaud prezentuje się tu w dobrej formie jako sympatyczny błazen, który łatwo zyskuje sympatię. Jest tu także bardzo przyjemna chemia między nim a zarówno Seyrig, jak i Jade, która czasami może sprawić, że poczujesz zażenowanie, gdy zmaga się z relacjami z kobietami. Komedia jest obfita i naprawdę prowokacyjna na koniec lat 60. Jest to historia o przebudzeniach seksualnych i tej nieuchwytnej realizacji siebie, która minęła mi w ciągu dziewięćdziesięciu minut, które nadal działają zabawnie teraz.